Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Warlikowski podbija Monachium

Przez ostatnie lata Festiwal Operowy w Monachium stał się jednym z głównych wydarzeń kulturalnych Europy. Tutaj w lipcu ściągają największe gwiazdy opery, a widownia mieni się od przedstawicieli świata polityki, biznesu oraz melomanów, którzy przyjeżdżają z całego świata.

W tym roku pierwszą premierą, zatem swoistą inauguracją festiwalu była „Die Gezeichneten” Franza Schrekera. Reżyserię tego dzieła powierzono Krzysztofowi Warlikowskiemu. Jako, że to pierwsza premiera festiwalu, może nieco dziwić wybór dzieła oraz reżysera.

„Die Gezeichneten” nie jest dziełem znanym szerszej publiczności. Od czasu swojej premiery w 1918 opera ta jedynie kilka razy była wystawiana. Warlikowski też nie uchodzi za grzecznego reżysera, ale Bayerische Staatsoper nie boi się wyzwań.

Dzieło Schrekera to historia człowieka o zniekształconej twarzy, który nie wierzy, że ktoś mógłby go pokochać. W pewnym momencie spotyka on Carlottę, kobietę, która również ma problemy w kontaktach z innymi. Oboje próbują przedrzeć się przez własne bariery aby stworzyć związek. Ostatecznie jednak nie udaje im się to. „Die Gezeichneten” to dzieło swoich czasów przepojone psychoanalizą, symbolami swojej epoki, ale mimo to jest to według mnie dzieło, które ma w sobie ponadczasowe piękno.

Krzysztof Warlikowski przedstawił „Die Gezeichneten” jako wielowymierowe dzieło, które z jednej strony jest komentarzem do swojej epoki, ale z drugiej otwiera przed nami ponadczasowe pytania o pożądanie, miłość oraz piękno. Produkcja Warlikowskiego ma wyraźne odniesienia do postaci potworów, które w czasach Schrekera były pojawiały się w kinie. Obecne są tutaj między innymi Nosferatu czy też Frankenstein. Warlikowski przenosi nas w świat marzeń i koszmarów, świat na poły symboliczny, a zarazem bardzo realny w przedstawieniu dominacji, władzy, szowinizmu. Warlikowski stworzył niemal filmową wizję „Die Gezeichneten”. Jego produkcja urzeka i kusi widza swoją tajemniczością, pięknem, ale też momentami prowokuje, a nawet odrzuca wyrazistością z jaką portretuje ludzki uczucia. Warlikowski w tej operze udowodnił czym może być sztuka reżyserska. Zaprezentował nam własny świat, w który możemy wejść, aby się w nim odnaleźć lub zagubić.

Muzyka Schrekera posiada niezwykle bogatą orkiestrację. Szczególnie dużo tutaj jest instrumentów dętych drewnianych. Wprawdzie można w niej znaleźć pewne odniesienia do tradycji wagnerowskiej, to jednak w „Die Gezeichneten” brak heroizmu, a za to jest liryzm rodem ze Straussa czy tez Pucciniego. Wspaniałe bogactwo orkiestracji Schrekera przedstawił Ingo Metzmacher. Pod jego batutą opera ta mieniła się całą paletą barw i emocji.

W tytułowej roli wystąpił John Daszak. Jego Alviano był dość dramatyczny, ale zarazem potrafił poruszyć liryzmem. Tomasz Konieczny był niezwykle wyrazistym Adorno. Konieczny posiada potężny głos, którym potrafi stworzyć pełnokrwiste postacie. Rolę Tamare wykonał Christopher Maltman.

Maltman to zwierzę sceniczne, które na deskach czuje się po prostu naturalnie. Jego wykonanie odznaczało się niezwykłą inteligencją wokalną i zaangażowaniem emocjonalnym.

Podczas tegorocznego festiwalu Bayerische Staatsoper postanowiła także wznowić produkcję Krzysztofa Warlikowskiego „Die Frau ohne Schatten”. Ta inscenizacja już od kilku sezonów cieszy się niesłabnącą popularnością wśród publiczności. Tutaj Warlikowski zaprezentował nieco oniryczną wizję kobiecości. To kobiecość przerysowana, histeryczna, nadwrażliwa. Warlikowski przedstawia wiwisekcję kobiecego pożądania, momentami twórczego, a chwilami destruktywnego. To produkcja bardzo elegancka, urzekająca swoim stylem, ale zarazem dramatyczna w wyrazie.

Największą gwiazdą tego przedstawienia okazał się Kirył Petrenko. Szef opery w Monachium osobiście dyrygował „Die Frau ohne Schatten” Jego styl był dość delikatny, ale zarazem Petrenko potrafił ukazać unikalną ekspresyjność tej opery. Wydobył on z muzyki Straussa orkiestrowe i harmoniczne bogactwo, a zarazem był pełen energii i entuzjazmu. To się czuło słuchając tej muzyki.

Wokalnie największe wrażenie w tej operze zrobiła Elena Pankratova. Zbudowała postać żony farbiarza z wyjątkową mocą i dramatyzmem. Pankratova posiada również sceniczną charyzmę, która sprawia, że trudno od niej oderwać wzrok.

Festiwal Operowy w Monachium potrwa jeszcze do końca lipca, a wśród pozostałych tytułów znajdują się także „Semiramida”, „La forza del destino”, „Tannhauser”, „Die Zauberflute” oraz „Oberon”.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama