Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
News will be here

Tygrysi pazur reklamy

Tiger podpadł ostatnio w Polsce. Tiger napój energetyczny, o którego nazwę wojnę kilka lat temu stoczyły dwa koncerny spożywcze oraz bokser Michalczewski. Wygrał ostatecznie Maspex, chociaż dzisiaj chyba to akurat nie napawa jego właścicieli dumą.

Tiger miał bardzo „agresywną” kampanię reklamową, która wyraźnie była skierowana do młodego pokolenia. Bardzo młodego pokolenia. Wydaje się, że Tiger nie walczył z Red Bullem, a raczej z Albańskim Rajem, który był hitem sprzedażowym swego czasu.

 

Miał bardzo odważną kampanię na Instagramie oraz na Twitterze. Czasem oskarżano agencję, która prowadziła Maspexowi dedykowaną dla Tigera, kampanię w social mediach, że reklamy napoju są seksistowskie, rasistowskie i jeszcze jakieś „-skie”.

 

Reklama była oparta na kalendarzu. Ze względu na to, że właściwie każdy dzień w roku jest dniem czegoś albo kogoś, to i cała oprawa była iście kalendarzowa. Aż przyszedł 1 sierpnia. Followersom na Insta i Tłiterze pokazała się grafika dłoni z wyciągniętym środkowym palcem owiniętym w kokardkę, a pod datą „1 Sierpnia DZIEŃ PAMIĘCI” dymek ze słowami wypowiadanymi przez tygrysa: „Chrzanić to, co było. Ważne to, co będzie!”. Tak sobie minęło kilka dni. Najwyraźniej odbiorcom przekazu Tigera odpowiadała ta estetyka. Problem stworzył się wtedy, kiedy na komórkę swojego dziecka zajrzał jakiś dorosły.

 

Tak właśnie po kilku dniach rozpętało się w piekło. W mediach tradycyjnych. Dopiero wtedy starsi użytkownicy Internetu ruszyli poskarżyć się na profilu Tigera, że nie będą go pić, choć pewnie większość nigdy go do ust i tak nie brała.

 

Nie brnąc dalej w szczegóły. Na firmę reklamową i produkcyjną posypały się gromy, a nawet w telewizji jeden z prezenterów ostentacyjnie wylał napój na posadzkę w studiu. Skończyło się tak, że to agencja reklamowa jest zła, a Maspex próbuje się wybielić. Najpierw zwolniono dwie osoby odpowiadające za social Tigera, potem Maspex zdecydował się na zerwanie kontraktu. O tym, czy jakiekolwiek osoby odpowiedzialne za produkt i jego reklamę po stronie producenta „beknęły” za zatwierdzenie nieszczęsnych grafik, nikt nie poinformował.

 

Czyli pewnie jak zwykle – szewc zawinił, cygana powiesili.

Nie, nie. Nie bronię ani agencji, ani firmy produkującej Tigera. Jej reklamy nie były w mojej estetyce, chociaż niektóre wywoływały u mnie uśmieszek. Jednak nagłe posypywanie głowy popiołem i święte oburzenie jakoś mnie nie przekonują.

 

Były chyba wcześniej inne reklamy bardziej obrazoburcze, jeśli nie na równi z tą z pierwszego sierpnia. Piszę o reklamach Tigera oczywiście. Pomijam te z dziesiątego kwietnia czy 15 czerwca. Na Inscie Tigera – dzisiaj już zawieszonego profilu, z którego zniknęły wszystkie reklamy – działo się dużo i grubo. Nikt nie protestował. Nikomu jakoś nie zależało.

 

Kolejna gówno-burza. Tiger będzie się sprzedawał, tak jak się sprzedaje; jeden z właścicieli będzie się kajał publicznie, przyznając pośrednio, że widział też inne reklamy i też go „bulwersowały”, jednak nie podjął wcześniej żadnych kroków.

 

Ciekawe.

 

Myślę też, że większość ludzi do których była skierowana reklama, nie miała aż takich złych z nią skojarzeń. Ale to już chyba różnica pokoleniowa.

 

Ciekawe.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama