Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
News will be here

London calling: oddaj swój głos!

2012 w Londynie, czyli jubileusz królowej i olimpiada. Ten rok trafi na pocztówki chwalące zalety tętniącej życiem metropolii. Z pewnością jednak nie znajdą się na nich ciemne strony miasta; rasizm, przestępstwa, przepaść pomiędzy bogatymi i biednymi. O tym rozmawiamy z mieszkańcami brytyjskiej stolicy. Trudno o lepszy moment: właśnie nadchodzą wybory, podczas których okaże się, kto będzie rządził Londynem przez następne cztery lata.

Czy Londyn to rasistowskie miasto?

Zdecydowanie nie. To w momencie, kiedy wyjeżdżam poza Londyn, odczuwam, że jestem czarna. Spojrzenie innych przypomina mi o kolorze skory. W Londynie tego nie ma, ale co jakiś czas mamy jakąś aferę, coś wychodzi na jaw.

Pochodzisz z Peckham – miejsca, do którego wielu ludzi nie chce się zbliżać.

Bo ma ono taki stygmat. Peckham to nie jest złe miejsce, ale jest pokazywane w mediach tylko wówczas, gdy dzieje się tam coś złego. A w rzeczywistości Peckham jest przyjemnym miejscem. Nie mieszkam tam już, ale jestem dumna, że stamtąd pochodzę, i dzięki temu jestem, kim jestem.

Zeszłoroczne zamieszki – masz dla nich wytłumaczenie czy je potępiasz?

Rozzłościło mnie, że ludzie niszczyli swoje własne dzielnice. Pochodzę z
rodziny afrykańskiej, gdzie uczy się, aby być dumnym z tego, kim się jest i skąd pochodzi. Okropnie więc było patrzeć, jak ludzie niszczą swoje własne domy i dzielnice. Widać jednak, skąd pochodziła ta frustracja, choć to nie znaczy, że ich tłumaczę.

W czym tkwi ich problem?

Żyjemy w takich czasach, że nie mamy poczucia jedności w społeczeństwie.
OK, jest nam ciężko, ale powinno nam być ciężko razem, byłoby łatwiej, jakbyśmy razem z tym walczyli.
Uważam też, że młodzi ludzie nie powinni być tak krytykowani. Jest wyraźny podział: dzieci i ludzie dorośli, i wielka przepaść pomiędzy nimi. To rodzi frustrację u tych młodych ludzi. Mam brata, który mówi, że nawet jak z kolegami nie robią nic złego, policja i tak zawsze ich zatrzymuje.

www.bolaagbaje.com


Marina Yannakoudakis: Polityka Borisa jest przyjazna rodzinom

Urodzona w Londynie brytyjska polityk, reprezentuje Partię Konserwatywną. Od 2009 r. posłanka do parlamentu europejskiego, w którym reprezentuje Londyn. Należy do grupy Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy. Jest członkinią Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia oraz Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności. Ma 56 lat i mieszka z rodziną na północy Londynu.

Kogo wspierasz w nadchodzących wyborach na burmistrza i dlaczego?

Wspieram Borisa Johnsona. Nie tylko dlatego, że należę do Partii Konserwatywnej, ale również dlatego, że jestem kobietą i mam rodzinę.

Uważam, że polityka Johnsona jest bardzo przyjazna rodzinom, on doskonale wie, co się dzieje w ekonomii i czego potrzebują ludzie. W jego „9 point plan for London” jest wiele zagadnień, które są ogromnie istotne w codziennym życiu londyńczyków. Np. wszyscy cierpimy z powodu obecnego kryzysu ekonomicznego, a dzięki zamrożeniu opłat za council tax Boris zwróci nam łącznie 445 funtów. Podoba mi się również, jak działa, aby stworzyć więcej miejsc pracy w stolicy. Bardzo sprzyja interesom kobiet; otworzył centra o nazwie Rape crisis, gdzie kobiety, które przeżyły gwałt, mogą się zwrócić i uzyskać pomoc.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama