Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Paluszki lizać

Wiele jest przedmiotów codziennego użytku, o których pochodzeniu nic nie wiemy. Są dla nas tak oczywiste, że wydaje się nam jakby były z nami od zawsze.

Prosty wynalazek w postaci widelca okazuje się przedmiotem wcale nie takim nowym na europejskich stołach. W Anglii przez długi czas, bo prawie do XVII w., naśmiewano się z lalusiowatych Włochów jedzących widelcami. W efekcie, a właściwie w wyniku panującej we Włoszech mody, widelce dotarły na stałe na Wyspę i jedzenie rękami przestało być modne.

Gdzie rozpoczyna się historia widelca? Teoretycznie można odpowiedzieć: w jaskini, bo jak już nasi przodkowie odkryli, że mięso, które im wpadło do ognia może być jadalne, to jakoś trzeba je z tego płomienia wyciągnąć. Rączkami raczej nie, bo sierść się może przysmażyć, a to ani wygląda dobrze, ani pachnie ładnie. I tak narodził się widelec, przedmiot łączący talerz z naszymi ustami.

Przez wieki ten niewinny przedmiot przechodził wiele mutacji i stanowił temat w literaturze i sztuce, a nawet religii. O widelcu jest mowa  w Starym Testamencie (w 1. Księdze Samuela, 2:1), a postać diabła z rogami i ogonem zawsze ma przy sobie widły. Być może ten starodawny rynsztunek gladiatorów zainspirował również gastronomów. Bo tak jak diabeł przyciska do ziemi skradzione dusze, tak sztuka mięsa przytwierdzona do talerza również nie ma szans. Mieć coś podane na widelcu to także synonim łatwości zadania.

Widelec, jako przedmiot codziennego użytku, nie ma zbyt długiej historii w Zachodniej Europie. Popularny był natomiast w Starożytnej Grecji, Rzymie i Bizancjum. Kształtem przypominał raczej widły i był narzędziem nie do jedzenia, ale raczej do przytrzymywania pokarmu, głownie mięsa. Często był tam również używany w rytuałach religijnych, przy składaniu ofiar bogom.

Pierwsze ślady widelca w zachodniej cywilizacji znajdujemy w XI-wiecznej Wenecji w posągu bizantyjskiej księżniczki Marii Argyropouliny, która poślubiła weneckiego dożę Pietra Orseola II. Zmarła nieboga wkrótce, a co bardziej wytrawniejsi mądrale stwierdzili, że to kara za obrażanie Boga jedząc widelcem, a nie rękami. O widelcu zapomniano aż do XIV w. Tak czy inaczej, wynalazek ten był bardzo praktyczny, ponieważ nawet strach sobie wyobrazić, jak umazani musieli być wszyscy, jedząc tylko przy pomocy rąk. Widelec to ten rodzaj usprawnienia naszego życia, który ewoluował niejako naturalnie i bez większych przeciwników. Początkowo, w drugiej połowie XVI w. był atrybutem możnowładców i bogaczy. Bogato zdobione i wykonane z drogich kruszców widelce stanowiły przejaw ekstrawagancji. Z czasem doszło do tego, że każdy gość pojawiał się na uczcie z własnym kompletem sztućców w pudełku zwanym Cadena.

Kształt widelców i ich przeznaczenie również ewoluował. Wydłużano rękojeść na rzecz krótszych zębów lub dodawano te zęby, aby łatwiej było nabierać pokarm. Klasyczny cztero-zębny widelec to francuski wymysł z czasów Króla Słońce. Najpierw miał tylko trzy zęby, bo jedzono zgodnie z etykietą tylko trzema palcami. Później dodano również czwarty, dla wygody, jak się można domyśleć. Lekkie zagięcie widelca to sprawka kardynała Richelieu, którego wkurzało kiedy goście dłubali widelcami w zębach.

Anglicy mieli swój udział w ewolucji widelca, wymyślili tzw. „spork”, czyli połączenie widelca z łyżką, który stał się bardzo praktycznym przedmiotem na wyposażeniu armii.

Dzisiaj trochę przekornie podam wam przepis na zupę. Ten przepis jest wynikającym z prób i błędów efektem mojej pracy.

 

Zupa krem pomidorowy

Dla 5 osób

 

Składniki:

4 gałązki selera naciowego

1 duża marchew

1 duża pietruszka

1 por

1 duża cebula

½ tabliczki białej czekolady

Łyżka stołowa cukru

Łyżka stołowa octu winnego

Pęczek bazylii

3 kostki bulionu warzywnego

100 ml śmietany kremówki

3 małe puszki pomidorów, najlepiej krojonych

100g masła

Sól i pieprz

 

SPOSÓB PRZYRZĄDZNIA:

Wszystkie warzywa myjemy, obieramy jeśli trzeba i kroimy w drobną kostkę. Cebulę i por oddzielnie. Na maśle podsmażamy cebulę i por ze szczyptą soli, aż będą szkliste. Następnie dodajemy pozostałe pokrojone warzywa i pomidory z puszki. Zagotowujemy i zmniejszamy ogień, gotując, aż wszystkie warzywa będą miękkie, można dodać trochę wody. Jeżeli marchewka jest miękka to reszta warzyw jest również gotowa. Tak przygotowaną bazę zestawiamy z ognia i dodajemy: kostki bulionu, białą czekoladę, ocet oraz cukier. Zupę na tym etapie trzeba zmiksować bardzo dokładnie. Gdy mamy już konsystencję kremu (jeżeli nie, można dodać wody) zagotowujemy jeszcze raz. Gdy się zagotuje dodajemy bazylię i miksujemy, aż będzie rozdrobniona. Wyłączamy gaz, doprawiamy solą i pieprzem oraz śmietaną. Gotowe.

Smacznego!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama