Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Poezja Haggisa

Mój świętej pamięci teść, gdy wracał ze sklepu, z radością wszystkim oznajmiał, że kupił „cwaniaka”. Pewnego dnia, przy kolejnym entuzjastycznym powrocie z zakupami zapytałem, co właściwie ten „cwaniak” oznacza. Wtedy okazało się, że w czasach socjalizmu salceson był łatwiej dostępny, bo go nigdzie nie eksportowano. Więc można powiedzieć, że był cwańszy od szyneczki, która zamiast w osiedlowych delikatesach lądowała w USA. Ile w tym prawdy to nie wiem, ale historia spodobała mi się i „cwaniak” się przyjął.

Podobną potrawę mają również Szkoci i nazywa się HAGGIS.  Jej pochodzenie jest podobne, jak salcesonu: wykorzystać efektywnie wszystko, co da się zjeść. A jeżeli chodzi  o Szkotów,  to ze względu na ich oszczędność, staje się to bardzie zrozumiałe.

Szkocki haggis to najbardziej znana potrawa z tej części Wielkiej Brytanii. Tradycyjnie jest to jagnięcy żołądek napełniony baranimi podrobami: sercem, wątróbką, płucami, czasem nerkami. Do tego wszystkiego dużo soli, cebuli, pszennych otrębów, kaszy lub nawet mąki wymieszanych razem z krwią i gotowanych w wodzie. Ot, taki salceson tylko z baraniny. Niektórzy porównują go do polskiej kaszanki i to też jest słuszne, bo idea ta sama. Receptura zależy od gospodyni.

Haggis to danie charakterystyczne dla miejsc, gdzie głównym zajęciem jest pasterstwo, a więc podobne dania znaleźć można w kulturach bliskiego wschodu czy nawet Grecji. Z historii wiadomo, że podobne dania były przyrządzane przez Rzymian czy Greków. Tam to się nazywa „koloratki”.

Samo słowo „haggis” pochodzi ze Skandynawii, gdzie „hag” oznacza rąbać, siekać. Niewykluczone więc, że potrawę tę przywieźli do Szkocji Wikingowie. Niektórzy językoznawcy twierdzą, że jest to słowo pochodzenia francuskiego, z Normandii, gdzie „hacki” oznacza mniej więcej to samo - rąbać. Wszystko to prawdopodobnie prawda, a szkocki haggis to tamtejszy najbardziej znany przysmak.

Bywało bardzo często, że podczas corocznego uboju gromadziło się wiele podrobów, które to rzeźnicy zabierali ze sobą jako część zapłaty. Kobiety przyrządzały haggis i wszyscy byli szczęśliwi.

Bez wątpienia, haggis był dawniej typową potrawą ludzi biednych. Ludność północy to  borykający się ciągle z niedostatkiem pasterze, zajmujący się wypasem bydła i owiec. Niejednokrotnie dotknięci głodem górale korzystali z najrówniejszych i najbardziej ekonomicznych pomysłów na potrawy. Jednym z nich w kiepskich czasach stało się zwykłe ciasto wyrabiane z owsianki zmieszanej ze zwierzęcą krwią. Modyfikacja i wzbogacenie dania poprzez dodanie podgotowanych resztek mięsa, szpiku kostnego i warzyw spowodowało „wynalezienie” haggis, a owczy żołądek stał się dlań naturalnym i łatwym „naczyniem” do gotowania.

Przepis na haggis właściwe się nie zmienia; pojawiło się jednak wiele modyfikacji. Można  spotkać więc „wariacje na temat” i skosztować np. haggis „prawdziwy”, „na szybko”, „po amerykańsku”, „pełnokrwisty”, „wołowy”, „tradycyjny”, itd.
Haggis zwyczajowo podawany jest z ziemniakami i puree z rzepy. To się nazywa „neeps and tatties” Haggis nie jest jednak potrawą zwyczajną. Zawsze był przez Szkotów wynoszony na piedestały, a właściwie stoły. Słynny szkocki poeta, Robert Burns poświęcił  mu nawet poemat „Address to a Haggis”. Nie ma chyba na świecie słynniejszych strof komplementujących konkretną potrawę. Robert Burns (1759 - 1796), przedstawiciel szkockiego oświecenia. Był  ulubieńcem zarówno ludu, jak i salonów. Zapraszano go, by posłuchać jego poematów ludowych, toastów, arii oraz inspirowanych miejscowym folklorem pieśni. Sławił urok ojczystej ziemi, miejscowych dziewic, lokalnych tradycji i  jadła zawsze w rodzinnym dialekcie: Ayrshire. W czasach Burnsa jedzenie narodowych dań było wyrazem szkockiego patriotyzmu, a haggis stał się symbolem Szkocji. Po śmierci poety w jego rodzinnych stronach powstał tzw. Burns Club, gdzie spotykano się na Burns Night Supper. Powstało wiele podobnych klubów w Szkocji, Anglii, w Stanach Zjednoczonych, na Karaibach i w Australii. Burnsowskie kolacje swym kolorytem i autentycznością przyciągają rzesze turystów i artystów. Wtedy na stole obowiązkowo pojawia się haggis, pieczeń wołowa i butelka whisky. Nie może zabraknąć gry na dudach i baletów do białego rana. Szkoci jedzą jednak haggis przez cały rok, a 25 stycznia przygotowuje się go ze szczególną uwagą. Jest to dzień celebrowany przez Szkotów na całym świecie, podobnie jak 30 listopada, dzień świętego Andrzeja, który również jest okazją do przyrządzenia tego narodowego dania. W tym roku przypada 220 rocznica śmierci poety. Zjedzmy więc haggis na jego cześć, tym bardziej, że Szkoci to fajny naród.

 

HAGGIS

 

Składniki:

- 1 żołądek barani,
- serce i płuca 1 jagnięcia (może być też wątroba),
- 450 g wołowiny lub jagnięciny,
- 2 cebule, drobno pokrojone,
- 225g owsianki,
- 1 łyżka soli,
- 1 łyżeczka zmielonego pieprzu,
- 1 łyżeczka zmielonej kolendry,
- 1 łyżeczka gałki muszkatołowej

Przygotowanie:

Żołądek barani należy umyć, oczyścić, sparzyć, wywrócić na drugą stronę i zostawić na noc w zimnej, osolonej wodzie. Umyte płuca, serce i wątrobę i mięso pokroić w kostkę. Włożyć do dużego garnka z zimną wodą i postawić na ogniu. Od momentu wrzenia gotować jeszcze 2 godziny. Następnie podroby i mięso odcedzić i zmielić. Uzyskaną masę włożyć do miski i dodać drobno posiekaną cebulę, owsiankę i przyprawy, a następnie dobrze wymieszać. Masę nakładać do baraniego żołądka, aż wypełni go więcej niż w połowie. Żołądek zaszyć i kilkakrotnie nakłuć, aby nie eksplodował podczas gotowania. Wypełniony żołądek włożyć do gotującej wody i gotować przez trzy godziny bez przykrycia na małym ogniu. Żołądek przez cały czas powinien być przykryty wodą. Po ugotowaniu rozciąć żołądek, a jego zawartość serwować z ziemniakami i rzepą ugniecionych na puree i obowiązkowo - whisky.

Smacznego!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama