Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Pecunia non olet

Jak wynika z najnowszych rządowych raportów, milion osób w wieku od szesnastu do dwudziestu czterech lat jest bez pracy. To jedna na pięć młodych osób.
Zgadzam się z tym, iż Wielka Brytania ma problemy z zatrudnieniem. Sięgające dwóch i pół miliona osób bezrobocie dawno przestało być drugorzędnym problemem. Niepojętym jest jednak spotykanie się wciąż z oficjalnymi komentarzami, iż młodym Brytyjczykom pracę odbierają tańsi imigranci ze Wschodniej Europy.  Brzmi to trochę jak odbita w krzywym zwierciadle orwellowska zasada, iż "są równi i równiejsi”, a więc tańsi i drożsi. Obstawiałabym raczej, iż chodzi o tych, którzy chcą pracować, a tymi, którzy chcą jeszcze bardziej.

Pochodząca z Łotwy Monika straciła agencyjną pracę w fabryce niemal równocześnie z ogłaszanymi przez rząd danymi na temat rosnącego bezrobocia. Powód? Poświąteczny zastój w produkcji. Nie zmartwiła się wcale. Weekend poświęciła na dyskoteki, w poniedziałek poszła do agencji pracy. We wtorek witała się już z nowym szefem. Podobno na tę wiadomość jej sąsiada Brytyjczyka – wybrednego w ofertach pracy od miesięcy – trafił niemal grom z jasnego nieba.

Znam Anglika, który od roku klepie biedę upierając się, iż jeśli nie znajdzie pracy jako kierownik, do żadnej innej nie pójdzie. Spotkałam też polskiego absolwenta prawa na Uniwersytecie Wrocławskim zatrudnionego na taśmie w fabryce na Wyspach i doktoranta ekonomii z Grecji, który w ostatnie wakacje  pisał fragmenty swojej rozprawy pracując po nocach na recepcji hotelu w Londynie. W serwisie klienta firmy ubezpieczeniowej pracuje urodzony w Leeds Andrew, 24 – letni absolwent jednej z prestiżowych szkół dziennikarskich w UK. „Lepsze to, niż nic. Przynajmniej nie siedzę w domu” – powiedział kiedyś z udanym optymizmem, wspominając grube tysiące funtów zainwestowane w nieprzydatny póki co dyplom. Nie jest znana kwota, jaka wydaje rząd na zasiłki dla prawie miliona poszukujących pracy młodych ludzi. Niewątpliwie możnaby za nią rozhulać niejedną nową firmę.

Kiedy wieki temu Wespazjan, wprowadzając podatek od toalet publicznych, wypowiadał swoją słynną sentencję „pecunia non olet”, nie miał pojęcia, iż lata później będzie używało się jej w kontekście tego, iż żadna praca nie hańbi. Nie wszystkim jednak taki argument przechodzi w UK przez usta. Szkoda, bo gdyby przechodził, darować można byłoby sobie stwierdzenia o tym, iż imigranci odbierają etaty Brytyjczykom. Nie odbierają. Po prostu idą do takiej pracy, jaka akurat jest.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama