Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Po co są święta?

Udaję, że się cieszę, bo nie wypada inaczej, a potem się nudzę i czekam końca. Czy może jednak lubię święta? Zanim odpowiesz na pytanie, spójrz co o tym sądzą znani i lubiani.

SZYMON MAJEWSKI, DZIENNIKARZ
Święta są super, bo jesteśmy razem. Cieszę się z jednej strony, ale z drugiej męczy mnie czasem przymus ich organizacji. To presja, która potrafi zepsuć najfajniejszą atmosferę. Święta w moim przypadku mają trzy fazy. 1 . Zachwyt 2. Zanurzenie. 3. Otępienie. Z tej ostatniej fazy ratuję się joggingiem i jazdą na rowerze. Nie lubię Śmigusa-Dyngusa. Boję się dostać w łeb na ulicy. Dodam, że nie wodą.

LIDIA POPIEL, PREZENTERKA TV, FOTOGRAF

Staram się zorganizować święta w sposób nie angażujący zbyt wiele osób i środków. Chcę, żeby pozostały pretekstem do miłego spędzenia czasu w małym, rodzinnym gronie. Lubię skromne, świąteczne dekoracje i nieskomplikowane menu. Trochę nudy? Nikomu jeszcze nuda nie zaszkodziła.

MARCIN WROŃSKI, PISARZ

Jeszcze kilka lat temu nie miałem przekonania do świąt. Owszem, wszyscy starają się być mili, a na stole ląduje wiele smacznych dań i dodatków (mój faworyt – sos chrzanowy). Z drugiej strony święta to też czas, kiedy normalne życie ulega destrukcji, co mnie jako pracoholika zupełnie wytrącało z równowagi. Z roku na rok zauważyłem jednak, że zaczynam smakować nie tylko świąteczne danie, ale też same święta. Zacząłem odkrywać wielką przyjemność z tego, że świat na chwilę zwalnia bieg, więc i ja mogę choćby na moment zapomnieć o terminie ukończenia książki czy o mejlu od wydawcy, na który jeszcze nie odpowiedziałem. Wielkanoc nie jest do tego konieczna, niemniej stwarza dobry pretekst. Lecz chociaż powoli staję się wielkanocnym fanem, to bardzo mnie cieszy, że polski obyczaj rodzinny ewoluuje i przymus świętowania, który dobrze pamiętam z dzieciństwa, stopniowo ustępuje miejsca wolności świętowania. Dziś, jeśli ktoś woli krótkie wiosenne wakacje zamiast siedzenia przy stole, nie jest już wrogiem publicznym. I świetnie!

Krzysztof Kasowski „K.A.S.A.”, MUZYK
Kiedy mieszka się daleko od rodziny, święta to jedyny czas, gdzie można spędzić w rodzinnym domu kilka dni. Na ten sam pomysł wpadają starzy znajomi, którzy mieszkają obecnie na różnych kontynentach i jest to doskonała okazja, żeby się spotkać!

MATEUSZ KUSZNIEREWICZ, ŻEGLARZ
Szczerze? Bardzo lubię. Wypoczywam. Spaceruję. Jest to miłe spotkanie z rodziną.

MARIA NOWAKOWSKA, MISS POLONIA 2009
Tegoroczne święta będą wyjątkowe, ponieważ ostatnio mam bardzo mało okazji do spędzenia czasu z najbliższymi. Większość dni spędzam poza rodzinnym miastem, dlatego bardzo się cieszę z możliwości powrotu do domu, tym bardziej na czas świąteczny. Święta są dla mnie czasem relaksu i wypoczynku. To okazja do spędzenia czasu w gronie rodziny. Uwielbiam Święta Wielkanocne, przede wszystkim ze względu na wiosenną atmosferę. Daje ona możliwość aktywnego spędzenia czasu, rodzinnych spacerów i wypoczynku poza wielkanocnym stołem. Pamiętam, jak rodzice zabierali mnie i mojego młodszego brata na wycieczki połączone z piknikiem, które zawsze odbywały się w „lany poniedziałek”. Te chwile bardzo miło wspominam i staram się utrzymywać tradycję rodzinną. Jeżeli tylko pogoda dopisze, to również w tym roku, spędzę ten dzień aktywnie wraz z najbliższymi.

TOMASZ KAMMEL, DZIENNIKARZ
Lubię te święta. Kojarzą mi się z miejscami w kościele w moich rodzinnych Cieplicach, do których miałem wstęp tylko raz w roku. Była to piękna wielka sala na zakrystii, gdzie Ciepliczanie przychodzili ze święconką. Zaczynało się od krótkiej modlitwy, potem kropienie i oglądanie koszyków. Krótko, treściwie i na temat. Dlatego od dziecka lubię Wielkanoc. Drugi powód to konkurs, który urządzaliśmy w domu podczas uroczystego śniadania w niedzielę. Zderzanie jajek. Kto miał jajo z najtwardszą skorupką, stawał się królem i panował przez cały rok, aż do następnych świąt.

NATALIA LESZ, PIOSENKARKA

Kiedy na tydzień przed Świętami Wielkanocnymi widzę, jak wszyscy nerwowo robią do nich przygotowania, to przyrzekam sobie, że w następnym roku muszę koniecznie gdzieś wyjechać na ten czas. Ale kiedy wreszcie te święta przyjdą i spotykam tak wielu dawno nie widzianych bliskich, to myślę, że gdyby nie święta, to pewnie bym się z nimi nie spotkała. I naprawdę nie żałuję tych spotkań. Dla mnie najbardziej ciekawy jest drugi dzień świąt, czyli „Śmigus-Dyngus”. Wiele razy będąc poza Polską próbowałam tłumaczyć, co to właściwie jest za tradycja, to oblewanie ludzi. I nigdy mi się nie udało, aby zrozumieli to nasze poniedziałkowe lanie wody na  wszystkich. Kiedyś mój chłopak - Amerykanin, którego trochę polałam wodą, przestał się odzywać do mnie przez tydzień i nie mógł zrozumieć tej naszej „wspaniałej” staropolskiej zabawy.

MACIEJ MALEŃCZUK, MUZYK

„W zbożnym celu grzeszyć miło, aby święto świętem było!”

ZYGMUNT CHAJZER, DZIENNIKARZ
Tradycyjnie obchodzona Wielkanoc nie sprawia mi przyjemności. Wraz z rodziną staramy się organizować je aktywnie, by coś się działo. Samo siedzenie przy stole nie ma sensu. W tym roku na przykład, wybieramy się do Barcelony, bo jeszcze tam nie byliśmy. Wrócimy w poniedziałek koło południa i pozostały czas spędzimy z resztą rodziny.

PIOTR GALIŃSKI, TANCERZ, JUROR „TZG”

Ja czekam na święta, które w Polsce łączą się ściśle z tradycją chrześcijańską, która u nas jest kultywowana. Mam niedaleko do Sanktuarium Maryjnego w Świętej Lipce koło Kętrzyna, przepięknego kościoła wśród zieleni. Na święconkę przyjeżdżają ludzie nawet z Gdańska. Zresztą, nie tylko oni, także motocykliści rajdowi. To miejsce wytwarza wyjątkową atmosferę, która nawet niewierzącym dodaje otuchy. W Wielkanoc pierwszy raz cieszę się wiosną, pierwszymi liśćmi, patrzę na pękające bazie. Mieszkam na wsi, więc mam wyjątkowo dobre warunki do obserwacji. Własnoręcznie topimy Marzannę, wypędzając zimę z Mazur.

MIROSŁAW HERMASZEWSKI, KOSMONAUTA

Wielkanoc obchodzę tradycyjnie, nie wyjeżdżam, zostaję w domu, bo dzieci do nas przyjeżdżają. Jest okazja, by spokojnie rozmawiać, zjeść coś szczególnego. Nie lubię komercyjnej otoczki świąt. Zamykam się w sobie. Wycofuję z tej rywalizacji nie tylko w Wielkanoc, ale w Boże Narodzenie i Święto Zmarłych.

KAZIMIERZ KUTZ, REŻYSER, SENATOR
To wielkie dobrodziejstwo, chociaż w mojej rodzinie nie ma kontekstu religijnego. Dlaczego lubię? Bo przez cały rok dzieci żyją własnym życiem, a na okres świąt zjeżdżają się do domu. Nadrabiamy czas spędzony osobno. Rozmawiamy. Na przykład o dobrych winach. Jest wiele radości, po prostu przepięknie. Dlatego, dla mnie wartość tego okresu jest oczywista. Scala nas i pozwala za sobą tęsknić, aż do następnych świąt…

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama