Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Obraz dla królowej

„Najbardziej lubię malować rączkami, gąbeczką albo pędzelkiem. Lubię malować motylki, bo są takie kolorowe i piękne, ale twarzy nie lubię malować i nigdy nie będę.
Jak jest ciepło i nie pada deszcz to maluję w ogrodzie, ale lubię też w studio i w domu. Pięciolatka Jagna Zdan, tworzy piękne obrazy, a jeden z nich postanowiła ostatnio podarować Elżbiecie II z okazji jej jubileuszu. Królowa doceniła gest młodej malarki i odpowiedziała na jej list. Poznajcie historię małej Jagny.
Obraz dla królowej

W jakim wieku Jagna zaczęła malować?

Emilia Zdan, mama Jagny: Właściwie Jagna maluje, odkąd pamiętam. Na początku to była zwykła zabawa z akwarelami. Myślę, że dawało jej to poczucie ogromnej frajdy, nieograniczonej zabawy i możliwości bezkarnego brudzenia. Pierwszym dużym formatem do malowania była rakieta, którą mąż zrobił z kartonu do zabawy dla dzieci. Jagienka miała wtedy dwa latka i postanowiła ją całą pomalować. To chyba wywarło na niej ogromne wrażenie, bo do dzisiaj przywołuje to i twierdzi, że wtedy właśnie zaczęła malować. Później, kiedy poszła do Nursery, codziennie przynosiła nowe prace, które mamy do dzisiaj i wszystkie były bardzo ważne, choćby to była jedna kreska na całym arkuszu. Jagna jest bardzo przywiązana do swoich prac i o każdej może opowiadać i tłumaczyć i przekonywać, że ta czerwono czarna plama to mama w górach.

Skąd u Jagny takie zamiłowanie?

Emilia Zdan, mama Jagny: Trudno powiedzieć. Prawdą jest, że ja sama malowałam dla przyjemności dawno temu, ale Jagna rzadko widziała mnie z pędzlem, chyba, że akurat odnawiałam stary mebel. Wciąż mam swoje zestawy malarskie, a kilka moich prac wisi u nas w domu. Nie wydaje mi się natomiast, żeby Jagna odkryła swoją pasję przez naśladownictwo. Może to kwestia dziedziczenia. Ja lubię pracować z drewnem, obie używamy farb i pędzli tylko w innym celu. Ona tak po prostu ma.



Kiedy Jagienko zaczęłaś chodzić na lekcje malowania?

Jagna: Kiedy miałam 4 lata, powiedziałam mamie, że chcę malować i chodzić na lekcje. I wiesz co? Wtedy dostałam na urodziny swoje farby, pędzle i różowy fartuszek. 
Emilia Zdan, mama Jagny: To prawda, kiedy zapisaliśmy syna do klubu piłkarskiego, zapytałam Jagnę, czy też chciałaby chodzić na jakieś pozaszkolne zajęcia (miałam na myśli taniec, gimnastykę, coś odpowiedniego dla 4-latki) na co ona stanowczo odpowiedziała: „ja chcę malować!”.
Znalazłam zajęcia „jeden do jednego” prowadzone przez lokalnych artystów Jignesh Patel i Yash Patel w Creative Art Campus w Hounslow. Lawina ruszyła, kupiliśmy podstawowy zestaw do malowania akrylami i tak się zaczęło na poważnie. Lekcje pozwoliły Jagience poznać różne techniki malowania, co bardziej pobudziło jej wyobraźnię. Pierwsza praca malowana nożykiem malarskim przerosła moje oczekiwania, a Jagna była coraz bardziej zachwycona. 
Co ciekawe, Jignesh chciał rozpocząć pracę z Jagną od rysowania kredkami pastelowymi - tak się najczęściej zaczyna przygotowanie małych dzieci do późniejszego malowania akrylami czy farbami olejnymi.  Na co mała złośnica powiedziała stanowcze: nie. Do dzisiaj zresztą lepiej sobie radzi z pędzlem niż długopisem.

Czym jest dla ciebie Jagienko malowanie?

Jagna: Ja kocham malować, mogę zawsze malować i wszystko. Najbardziej lubię rączkami, gąbeczką albo pędzelkiem. Lubię malować motylki, bo są takie kolorowe i piękne, ale twarzy nie lubię malować i nigdy nie będę.
Jak jest ciepło i nie pada deszcz to maluję w ogrodzie, ale lubię też w studio i w domu. W ogóle mogę wszędzie malować, tylko nie w polu, bo tam jeżdżą traktory.

Emilia Zdan, mama Jagny:  Jagna zrobiła wyjątek dla Królowej z okazji jej jubileuszu oraz dla jej ulubionego Van Gogha. Natomiast nie dziwi mnie jej niechęć do malowania twarzy, to często dla dorosłych duże wyzwanie. Malując twarze trzeba zachować proporcje, a Jagienka nie jest jeszcze na tym etapie.

Skąd się biorą pomysły na twoje prace?

Jagna: Jak mi się coś podoba to muszę to namalować. Kiedy byliśmy w London Tower, to potem chciałam to namalować, kiedy mama pokazała mi zdjęcie motylka, jakie zrobiła w ogrodzie, to go namalowałam. Kiedyś pojechaliśmy do cioci i wujka i tam widziałam pasące się owieczki, to potem to namalowałam. Proste.

Emilia Zdan, mama Jagny:  Jagna ma bardzo otwarty umysł i oko do szczegółów. Pewnie nie do końca rozumie, co znaczy inspiracja, ale faktycznie duży wpływ na jej pomysły, wywierają wycieczki, zwiedzanie, spacery. Czasem prosi, żebym pokazała jej jakieś prace w internecie, potem próbuje kopiować, ja wolę jednak, by pomysłów szukała w wyobraźni, aniżeli kopiowała. Cudowne jest, że w tym wieku wyobraźnia jest nieograniczona, jeśli niebo ma być zielone, to Jagna takim je namaluje. Kiedyś wróciliśmy z ferii zimowych, Jagna namalowała drzewa na śniegu, tyle, że one były kolorowe. Pytam, czy drzewa nie gubią listków na zimę? Na co Jagna: nie, im jest ciepło. Innym razem na spacerze nazbierała różne kwiatki, zboża, trawy. Pokazałam jej, jak można to zasuszyć w książce. Po jakimś czasie zrobiła z tych kwiatków kompozycję na płótnie, naniosła farbę i odbijała w niej te kwitki, domalowała wazon i gotowe. Uwielbiam to…



Powiedz Jagna, co jeszcze lubisz robić, poza malowaniem?

Jagna: Lubię rysować, robić bransoletki, wiesz, takie z imieniem, bawić się z koleżankami, lubię jeszcze robić dekoracje z mamą z różnych rzeczy i lubię przygody.

Emilia Zdan, mama Jagny: Mówiąc przygody, Jagna ma na myśli wycieczki, takie spontaniczne wyjazdy całą rodziną, a kiedy jesteśmy gotowi do wyjazdu, dzieci zaczynają śpiewać: „przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda…”. Jagna lubi robić rzeczy manualne, bransoletki właśnie, dekoracje na różne okazje albo zabawa z masą solną. Z drugiej strony bardzo lubi wycieczki, zwiedzanie, szczególnie lubi stare kościoły, muzea i katedry. Zauważyłam, że jest wtedy bardzo wyciszona i skupiona. Z każdej wycieczki przywozi swoje pamiątki: patyki, kamienie, muszelki, ulotki, bilety (wkrótce pudełko z pamiątkami zamienimy na kufer).
Poza tym nadal robi rzeczy jak każda pięciolatka, bawi się, wygłupia, marudzi, uczy i bardzo, ale to bardzo kocha zwierzęta. Do tego stopnia je kocha, że kiedy chce mi powiedzieć komplement, to mówi: Mamusiu jesteś taka piękna, jak jakaś krowa normalnie” albo: „jestem taka zmęczona, jak jakiś robak”.

10 lipca odbyła się twoja pierwsza wystawa prac. Podobało ci się?

Jagna: Tak, byłam szczęśliwa i podekscytowana, ale to było trochę męczące. I wiesz, że przyszedł nawet szef Hounslow? I moje koleżanki i Gustawa, mojego brata koledzy. No i dostałam kwiaty, czekoladki, było super. A potem w domu zasnęłam na dywanie.

Emilia Zdan, mama Jagny: Pomysł wystawy powstał na jednych z zajęć. Razem z Jagny nauczycielem z Creative Art Campus, doszliśmy do wniosku, że trzeba jej troszkę pomóc nabrać pewności siebie, umiejętności rozmawiania o tym co robi, opisywania swoich prac, mówienia o nich głośno i po swojemu, dać możliwość wyrażenia siebie tym cudownym, dziecięcym językiem. Poza tym chcieliśmy zachęcić inne maluchy i ich rodziców do rozwijania swoich pasji, w różnym wieku. Jagna ma na swoim koncie około 40 akryli na płótnie, co stanowiło wystarczającą liczbę prac do stworzenia wystawy.
To był rzeczywiście ekscytujący dzień, pełen wrażeń dla całej rodziny. Jagna była bardzo dzielna i walczyła z nieśmiałością, choć podejrzewam, że nie do końca miała świadomość wagi tego wydarzenia. Ale nie tego oczekujemy od tak małej dziewczynki. Obecność jej kolegów ze szkoły wprowadziła do tej sytuacji pewien rodzaj zabawy, a o to nam głównie chodziło. To była wystawa dziecka, które czerpie radość z malowania. I niech tak zostanie jak najdłużej, na poważne rzeczy przyjdzie pora. Najważniejsze, że z każdym nowo przybyłym gościem Jagna była bardziej odważniejsza, pewniej odpowiadała na pytania i odkrywała więcej szczegółów.

Jakie prace zostały zaprezentowane na wystawie?

Emilia Zdan, mama Jagny: Wszystkie. Naszym założeniem było pokazanie Jagny postępów na przestrzeni roku, od obrazu bardzo słodkiego, typowego dla czterolatki, pieska do portretu Królowej. Bardzo fajnie to wyszło, taka mała podróż w doskonaleniu techniki i rozwoju wyobraźni. Nie mogło również zabraknąć Jagny zdjęcia zrobionego podczas malowania słynnej rakiety, w wieku dwóch lat oraz ekspozycji pierwszego stroju roboczego - body, w którym malowała rakietę. Body zostawiłam jej na pamiątkę.
Była jeszcze jedna bardzo ważna ekspozycja, mianowicie list z Pałacu Buckingham. To dość zabawna historia, która dotyczy portretu królowej Elżbiety II. Jagna namalowała ten portret z okazji jej jubileuszu, który pojechał z nami na street party do innego miasta i tam był prezentowany. Po powrocie Jagna stwierdziła, że chciałaby go podarować…. Królowej. Uznała, że jedyne, co nas ogranicza, to my sami, więc napisałam do Pałacu Buckingham z zapytaniem, czy przyjęliby podarunek od małej dziewczynki. Choć znałam odpowiedź, chciałam pokazać Jagience, że zawsze warto próbować. Dołączyłam zdjęcia kilku prac i wspomniałam o zbliżającej się wystawie.
Odpowiedź przyszła po czterech dniach, piękny papier z królewską pieczęcią. Odpowiedź odmowna rzecz jasna, ale były też gratulacje od Królowej i życzenia dalszych sukcesów. Piękna pamiątka, którą Jagna na pewno docenia za parę lat.  

Jagna, co chciałabyś robić, kiedy będziesz duża?

Jagna: Malować. 
Emilia Zdan, mama Jagny: Nie oczekiwałam innej odpowiedzi. Jagienka jest jeszcze bardzo mała i nie jest świadoma swoich umiejętności, bo niewątpliwie takie posiada. Ona po prostu uwielbia malować, czuć farbę, brudzić się nią, mieszać kolory, używać najróżniejszych przedmiotów do malowania. I to jest właściwe dla jej wieku, ale ma też troszkę dojrzalsze postrzeganie świata, niż inne pięciolatki i większą wrażliwość. Jako rodzice, chcielibyśmy taki stan utrzymać jak najdłużej. Jagna nie wie, że ma profil na Facebooku, bo nie wie, co to jest, nie wie, ile pracy włożyliśmy w przygotowanie wystawy, bo nie musi, to zadanie rodziców, nie wie, że udziela wywiadu dla gazety, bo nie czyta gazet. Jeszcze nie jest czas na angażowanie Jagny w kwestie promocyjne, finansowe czy planowanie jej przyszłości. Od tego jesteśmy my, rodzice. Dla Jagny takie aspekty nie mają żadnego znaczenia. Ostatnio dostała propozycję sprzedaży obrazu, na co stanowczo powiedziała: „Nie! Ja kocham swoje obrazy”. Pozwólmy zatem dzieciom być dziećmi, a sami róbmy, co uważamy za słuszne. Ja uważam, że za każdym sukcesem dziecka, stoją rodzice, a to, w jaki sposób je wspieramy i jaki przykład dajemy, zaowocuje w przyszłości.
 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama