Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wołyń

To jeden z najgorętszych filmów ostatniej dekady. Właśnie wchodzi na ekrany kin w Wielkiej Brytanii. Film jest trudny, bo opowiada o trudnej historii. Film, który powinien zobaczyć każdy Polak.

Akcja filmu rozpoczyna się wiosną 1939 roku w małej wiosce zamieszkanej przez Ukraińców, Polaków i Żydów. Zosia Głowacka ma 17 lat i jest zakochana w swoim rówieśniku, Ukraińcu Petrze. Ojciec postanawia jednak wydać ją za bogatego polskiego gospodarza Macieja Skibę, wdowca z dwójką dzieci. Wkrótce wybucha wojna i dotychczasowe życie wioski odmienia najpierw okupacja sowiecka, a później niemiecki atak na ZSRR. Zosia staje się świadkiem, a następnie uczestniczką tragicznych wydarzeń, wywołanych wzrastającą falą ukraińskiego nacjonalizmu. Kulminacja ataków nadchodzi latem 1943 roku. Pośród morza nienawiści Zosia próbuje ocalić siebie i swoje dzieci.

Tło historyczne

Krwawe wydarzenia, które miały miejsce na Wołyniu w 1943 i 1944 roku, a których kulminacja przypadła na lato 1943 (11 lipca zaatakowano 99 polskich wsi i wymordowano większość ich mieszkańców), do dziś budzą wielkie emocje i są przedmiotem naukowych badań, i częstokroć ostrych polemik.

Z inicjatywy części ukraińskich nacjonalistów z odłamu OUN-B i jej zbrojnego ramienia Ukraińskiej Powstańczej Armii, doszło do niezwykle okrutnych ataków, głównie na polską ludność cywilną. Według różnych szacunków, zginęło 40–60 tysięcy ludzi. Niektórzy mówią o liczbie nawet dwukrotnie wyższej. Masowość zbrodni i palenie wiosek utrudniały dokonanie dokładniejszego zliczenia ofiar. W wyniku polskich działań obronnych i akcji odwetowych, śmierć poniosło około 2–3 tysięcy Ukraińców. – Tej taktyki masowych mordów Ukraińcy nauczyli się od Niemców. To dlatego czystki etniczne UPA zaskakiwały skutecznością i dlatego wołyńscy Polacy w 1943 r. byli niemal tak samo bezradni jak Żydzi na Wołyniu w 1942.

– Mitem jest więc przekonanie, że wszyscy Ukraińcy wystąpili przeciwko Polakom. W rzeczywistości inicjatywa i organizacja czystek spoczywała od początku do końca w rękach kierownictwa OUN-B. Jest wiele świadectw na temat chłopów z Wołynia, którzy, nawet jeśli sympatyzowali z postulatem niepodległości Ukrainy, wysuwanym przez Ukraińską Powstańczą Armię, to jednocześnie z dużym dystansem patrzyli na akcje, w których ginęli ich polscy sąsiedzi – mówił w jednym z wywiadów historyk Grzegorz Motyka, członek Rady IPN.

Musi boleć

Wojciech Smarzowski, twórca tak cenionych i szeroko dyskutowanych filmów jak „Wesele”, „Dom zły” czy „Róża”, uprawia kino „bez znieczulenia”, chwilami bezwzględne wobec swych bohaterów, ale z pewnością podszyte tęsknotą za wartościami moralnymi, porządkującymi chaos i przemoc świata, przynajmniej prowizorycznie. Pesymizm twórcy, jego przekonanie o ułomności i dążeniu ludzkiej natury ku złu, łączą na ogół harmonijnie skłonność do precyzyjnie opisanego detalu; kult konkretu z metaforą; grozę z bardzo specyficznym poczuciem humoru, precyzję konstrukcji z ostrością i kondensacją przenikliwej społecznej i psychologicznej obserwacji. Smarzowski nie lęka się podejmować tematów omijanych lub traktowanych z różnych względów zdawkowo. Nie inaczej jest i tym razem.

Reżyser w pełni zdawał sobie sprawę, że jego film może spotkać się z niechętnymi, wręcz wrogimi reakcjami z różnych stron. Mówił otwarcie, iż wie, że nie jest w stanie zadowolić wszystkich i że doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Przyznawał, że sukces „Róży” zachęcił go do podjęcia tak trudnego tematu jak zbrodnie na Wołyniu.

Nienawiść i nadzieja

Film był najdroższą, jak do tej pory, produkcją Smarzowskiego – osztował ok. 19,5 mln złotych. Jego akcja obejmuje pięć wyjątkowo tragicznych lat z historii Wołynia. Wołyńską wieś zagrała wybudowana dekoracja na terenie Muzeum Wsi Lubelskiej, zdjęcia kręcono w okolicach Kolbuszowej, Sanoka, Rawy Mazowieckiej i Skierniewic, w Kazimierzu Dolnym, na terenie Puszczy Kampinoskiej, w okolicach Bolimowa oraz nad Narwią koło Wizny. Na planie pojawiły się setki statystów, grupy rekonstrukcyjne, transportery, czołgi, działa.

Realizacja filmu była skomplikowana, czasem wręcz niebezpieczna i wymagała od ekipy, także aktorów, wielkiego zaangażowania. Arkadiusz Jakubik schudł do roli zazdrosnego i brutalnego Skiby aż 15 kilo. Aktor wspominał, że scena, w której strzela z ciężkiego karabinu maszynowego i w której na odległość metra zbliża się do niego niemiecki czołg, była doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju. – Ale najbardziej niebezpieczną sceną była walka wręcz na bagnety, a najcięższy fizycznie był dzień, gdy kręciliśmy scenę na bagnach – opowiadał. – Mając piętnaście kilogramów broni i ekwipunku na sobie, zapadaliśmy się w bagnie do pół uda i niemal nie sposób było zrobić następnego kroku.

Smarzowski, przygotowując się do realizacji i pracując nad scenariuszem, słuchał różnych opinii i miał pewne wątpliwości. Przyznał, że w którymś momencie musiał zrezygnować z konsultacji, by doprowadzić rozpędzoną machinę produkcyjną do końca. – Nie można zatajać prawdy o zbrodni, bo to droga do nowych zbrodni – stwierdził. – Na poruszanie tego tematu nie ma dobrego czasu. Unikanie trudnych tematów nie jest żadnym wyjściem. Ja jestem reżyserem, tylko robię film.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Czytelnik 20.02.2017 09:33
Obecnie w Polsce mamy małą Odessę. Jak informują rządowe źródła w Polsce pracuje 1,3 milina Ukraińców. Mają swoje związki zawodowe. Rząd Polski i Unia Europejska dotują rząd w Kijowie. Kompradorscy politycy wciągnęli społeczeństwo polskie w wojnę domową na Ukrainie. Do refleksji! Pozdrawiam.

Reklama