Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Brytyjskie miejscowości nadmorskie

Zaszkodziły im tanie loty.

Brytyjskie rodziny udają się na wakacje do Europy, Ameryki bądź lecą na ciepłe egzotyczne wyspy. Jednak zanim to nastąpiło, wypoczywano w krajowych kurortach. Ich największy rozkwit przypadł na połowę ubiegłego wieku. Na urlopowiczów czekały okazałe mola, wesołe miasteczka, parki tematyczne, drewniane domki, zaplecze gastronomiczne i kempingowe. Dziś porzucone obiekty straszą pustkami. Bywają schronieniem dla bezdomnych i miejscem spotkań trudnej młodzieży. Opustoszałe plaże czy rdzewiejące karuzele nie są największym zmartwieniem. Utrata pracy ludzi obsługujących byłą branżę turystyczną to jest największy kłopot.

Kiedy Brytyjczycy zaczęli latać tanio i do ciepłych zakątków świata, niepotrzebne na miejscu stały się hotele, restauracje, puby, sklepy, wystawy i inne atrakcje. Parki tematyczne wymagające największych kosztów zamknięto jako pierwsze. Potem hotele i sklepiki nadmorskie, które niemal w całości pokrywa teraz graffiti. 

Oto przegląd zapomnianych od trzech dekad, wybranych wakacyjnych miejscowości nadmorskich. Na mapie jest ich więcej, niektóre radzą sobie nieźle jak na dzisiejsze warunki. Inne, nieco gorzej.

RHYL

Ulubiony adres w Walii nie tylko dla Walijczyków, równie chętnie wypoczywali tu mieszkańcy zachodniej części kraju. Sporą atrakcją było wesołe miasteczko usytuowane przy samej plaży. Poddało się w 2007 roku po 53 latach działalności. Za czasów wiktoriańskich Rhyl uchodziło za wyjątkowo elegancki adres. Obecnie rozpatrywanych jest kilka projektów rewitalizacyjnych. Rhyl potrzebuje napływu turystów. Pilnie. Władze Walii wykładają miliony na przywrócenie blasku miejscu, którego kłopoty zaczęły się w 1990 roku.

JAYWICK

Położone 97 km od Londynu. W latach 30. ubiegłego wieku zbudowano tu zaplecze do wypoczynku dla mieszkańców stolicy. Początek Jaywickowi dał przedsiębiorca Frank Stedman, który w 1928 roku nabył część ziemi nad morzem i zbudował domki letniskowe na niskobudżetowe wakacje klasy robotniczej. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Jaywick cieszył się ogromną popularnością. Po II wojnie w obliczu kłopotów mieszkaniowych domki zaadoptowano na normalne domy, chociaż nie były do tego przystosowane. Wiele z lokali z 1928 roku postawiono w sposób niepozwalający im na przetrwanie tylu lat.  Obecnie Jaywick słynie z największej liczby młodych ludzi (wg „The Guardian” 62 proc.), którzy nie pracują, nie uczą się, a pozostają na zasiłku państwa. Ze wszystkich kurortów ten ma się dziś najgorzej. Reklamowane kiedyś jako wakacyjna wioska, świeci pustkami. Przerażają zabite płytami okna wystaw sklepowych i ich drzwi. Domy trawione wilgocią i brakiem jakiejkolwiek konserwacji nie nadają się do zamieszkania. Ryzyko powodzi również pozostaje wysokie.

MARGATE

Popularny jeszcze w XVIII wieku wśród londyńczyków i zamieszkałych w Kent. Jeden z najsłynniejszych kurortów już 250 lat temu. W czasie II wojny światowej spadło na niego 3 tys. bomb, równając z ziemią 300 budynków. Potem silny sztorm w 1953 roku. Na szczęście od lat 60. ubiegłego wieku życie znów zawitało do Margate. Jeden z ulubionych kierunków dla rodzin z dziećmi. Największą atrakcją miasta był zamknięty w 2005 roku „Dreamland” z całą masą atrakcji. W 2015 roku otwarty ponownie za pieniądze zebrane z dotacji publicznych. Gości przyciąga wesołe miasteczko i wagoniki kolejki, której trasa biegnie przez wyboiste drewniane pagórki. Jedynie 5,5 proc. ludności pozostaje bez pracy. Nie najgorszy wynik, biorąc pod uwagę tego typu miejscowości.

BLACKPOOL

Czasy największej świetności 1900-1950 rok. Najbardziej prominentny ze wszystkich kurortów, stale przy życiu, chociaż ilość gości drastycznie spadła w ostatnich dekadach, z 17 mln (1992) do 10 mln (2016). Kiedyś przyjeżdżano tu na tydzień, dziś maksymalnie na weekend. Władze miasta wprowadziły pionierski program darmowego Internetu w części centralnej, na promenadzie i plaży. Blackpool jest położony w odległości 64 km od Manchesteru i ma ponad 142 tys. ludności. Turyści odwiedzają wieżę, oddział muzeum figur woskowych Madame Tussauds, zoo, wesołe miasetczko, teatr, festiwale, wystawy. Niektórzy nazywają je brytyjskim Las Vegas. Jednak więcej tu pubów i sklepów, niż kasyn i hoteli. W mieście jeżdżą tramwaje, a na brzeg co jakiś czas morze wyrzuca wraki statków. Ostatni w 2008 roku.

SKEGNESS

Początkowo była to wioska rybacka, potem mały port. W 1875, wraz z pojawieniem się kolei, zaczęli napływać ludzie i to w sporej ilości. W 1908 roku pierwszy pociąg wyjechał z King Cross w Londynie do Skegness, wioząc turystów. Kurort z prawdziwego zdarzenia postawiono dopiero w 1936 roku. Miejscowość znana jest z bardzo szerokiej plaży i małych koników towarzyszących turystom, a także mola, teatru, kursu golfa i innych. W 2005 roku magazyn „Yours” opublikował sondaż na najlepsze miejsce do emerytury. Wygrał... Skeggy (potoczna nazwa), bo domy były najtańsze, najkrócej czekało się do szpitala, najniższy był wskaźnik przestępczości, dobry transport, niski council tax i obecność plaży. Wprawdzie najlepsze lata miasto ma za sobą, jednak jak widać da się w nim żyć, nawet na dłużej. Zmierzch zaczął się jeszcze w latach 70. wraz z tanimi wakacjami w Hiszpanii. W ostatnich latach dużo złego zrobił pożar z 2008 roku w popularnej części budynków od strony można, zw. Parade Complex.

MORECAMBE

Blackpool Pleasure Beach i Morecambe`s Frontierland był własnością tej samej rodziny. Biznes kurczył się stopniowo. W 2000 roku zamknięto go oficjalnie. Wprawdzie odbywają się tu festiwale jazzowe i inne, zapewniające rozrywkę lokalnej ludności i przyjezdnym, to jednak trudno szukać dawnego splendoru.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama