Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

English breakfast – jeść czy unikać?

English breakfast – optymalny posiłek na rozpoczęcie dnia pracy za biurkiem czy raczej zestaw godny drwala? Tradycyjne angielskie śniadanie ma wielu fanów, ale trudno wśród nich znaleźć dietetyków. Choć specjaliści od żywienia zalecają, by pierwszy posiłek dnia był treściwy, to jednak English breakfast nie jest najlepszą odpowiedzią na tę rekomendację.

Zgodnie z danymi British Heart Foundation, choroby układu krążenia stanowią przyczynę jednej czwartej zgonów na terenie Wielkiej Brytanii. Z ich powodu traci życie 160 tys. mieszkańców Wysp rocznie. Szacuje się, że na schorzenia sercowo-naczyniowe cierpi ok. 7 milionów Brytyjczyków, a koszty, jakie ponosi z tego tytułu system opieki zdrowotnej i gospodarka sięgają 19 miliardów rocznie. Jedną z głównych przyczyn tego stanu rzeczy jest nadmierne stężenie „złego” cholesterolu (LDL) we krwi – a ten problem ma swoje źródło przede wszystkim w niewłaściwej diecie. Czy wśród „winowajców” należy również wskazać English breakfast? By odpowiedzieć na to pytanie, spróbujmy przeanalizować skład tradycyjnego brytyjskiego śniadania.

1. Kiełbaski
Jedna kiełbaska to ok. 120 kcal i 8,5 g tłuszczu. Oczywiście zawartość „energetyczna” nie jest tu zasadniczym problemem – jeśli ktoś troszczy się o swoją talię, zwyczajnie nie powinien sięgać po English breakfast. Również mięsny charakter posiłku nie powinien budzić obaw. Mięso jako takie zawiera szereg niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania organizmu składników: od białek, przez mikroelementy, po witaminy. Spożywanie czerwonego mięsa chroni m.in. przed anemią, dlatego nie warto z niego pochopnie rezygnować. Szkopuł w tym, że kiełbaski zawierają sporą ilość tłuszczów nasyconych, które przyczyniają się do wzrostu stężenia cholesterolu LDL we krwi. Ponadto gorszej jakości kiełbaski często maja w swoim składzie MOM, czyli mięso oddzielane mechanicznie. MOM to jednak mięso tylko z nazwy, bo w praktyce surowiec ten składa się z przeciśniętych przez sito odpadków powstających przy produkcji mięsa.

2. Boczek
Dwa plasterki boczku to ok. 100 kcal i 6,2 g tłuszczu. Podobnie jak w przypadku kiełbasek mowa o tłuszczu nasyconym, który ma szkodliwy wpływ na stan naszych naczyń krwionośnych. Boczek dostępny w sprzedaży często zawiera więcej tłuszczu niż mięsa, co czyni go jeszcze mniej zdrowym. Warto też mieć świadomość, że wędliny produkowane masowo nastrzykiwane są substancjami dodatkowymi: konserwantami, wzmacniaczami smaku i zapachu, a także solanką, która zwiększa masę produktu – a tym samym zyski producenta. Sztuczne składniki obecne w wysoko przetworzonej żywności kumulują się w naszym organizmie i mogą przyczyniać się do rozwoju chorób cywilizacyjnych.

3. Jajka
Jajka to jeden z najzdrowszych produktów spożywczych. Źródło łatwo przyswajalnego białka, witamin, mikroelementów, tłuszczów nienasyconych omega-3. Przez kilka dekad mylnie sądzono, że przyczyniają się do wzrostu stężenia „złego” cholesterolu w surowicy krwi, a w efekcie prowadzą do chorób serca. Od pewnego czasu wiadomo, że to mit – ale nie jest tak do końca. Dotyczy to tylko jajek poddanych obróbce termicznej bez rozbijania skorupki, w szczególności jajek na miękko. Zawierają one bowiem lizynę – związek odpowiedzialny za metabolizm lipidów. Niweluje on negatywne działanie cholesterolu zawartego w jajku, a dodatkowo ma szereg właściwości zdrowotnych. Problem w tym, że English breakfast „nie przewiduje” jajek gotowanych na miękko, a jedynie jajko sadzone, w którym spora część lizyny zostaje utracona wskutek kontaktu z wysoką temperaturą. Mimo wszystko jajko sadzone jest zdrowsze od jajecznicy, w której zarówno białko jak i żółtko zostają całkowicie ścięte.

4. Fasola
Fasola, podobnie jak większość innych roślin strączkowych, to zdrowe źródło białka roślinnego, węglowodanów złożonych, witamin i mikroelementów, takich jak potas, wapń, fosfor. Jest nieodzownym składnikiem diety wegetarian i wegan ze względu na wysoką zawartość protein. Z pozoru do fasoli trudno się więc „przyczepić” – niestety i w tym przypadku czeka nas rozczarowanie. W Wielkiej Brytanii fasolę najczęściej kupujemy w supermarketach, w formie konserwowej. Problem w tym, że w lakierze epoksydowym pokrywającym wewnętrzną stronę puszek występuje rakotwórcza substancja o nazwie bisfenol A, która może przenikać do żywności. Dlatego regularne spożywanie produktów konserwowych może być szkodliwe dla zdrowia i przyczyniać się do rozwoju chorób przewlekłych. Podsumowując: fasolę warto jeść nawet kilka razy w tygodniu, ale zawsze kupujmy ją na wagę.

5. Ziemniaki
Polski standard obiadowy. Nad Wisłą podawany do „drugiego” znacznie częściej niż ryż, makaron czy kasza. W zasadzie nie ma w tym nic złego. Ziemniaki mają właściwości zasadotwórcze, co jest korzystną cechą, biorąc pod uwagę zakwaszający charakter naszej diety. Są ponadto cennym źródłem minerałów, witamin (w tym witaminy C) oraz łatwo przyswajalnej skrobi. I ta ostatnia właściwość stanowi „pułapkę” w przypadku English breakfast. Angielskie śniadanie obfituje bowiem w tłuszcze, które w połączeniu z węglowodanami szybko wchłanianymi do krwiobiegu tworzą niebezpieczną mieszankę, odpowiadającą za wzrost stężenia szkodliwych trójglicerydów w organizmie.

6. Chleb
Brytyjski chleb to spożywczy koszmar. Dla Polaków przyzwyczajonych do tradycyjnych polskich wypieków, przełknięcie kromki brytyjskiego „gąbkowca” to nie lada wyzwanie. Niestety właściwości odżywcze takiego produktu są wprost proporcjonalne do jego walorów smakowych. Niedawno okazało się, że jedna trzecia chlebów dostępnych w sprzedaży na Wyspach zawiera rakotwórczy glifosat – związek chemiczny wchodzący w skład produkowanego przez Monsanto preparatu RoundUp, używanego do opryskiwania zbóż. Ponadto brytyjskie chleby zawierają mnóstwo konserwantów, wzmacniaczy smaku i innych sztucznych dodatków, które czynią je niejadalnymi dla osób szanujących swoje zdrowie i podniebienie

7. Pomidory
Jedyny składnik English breakfast, któremu trudno „przykleić łatę”. Być może z wyjątkiem tej, że pomidory, jak niemal wszystkie przemysłowo uprawiane warzywa, zawierają szkodliwe związki chemiczne pochodzące z oprysków. Możemy nad tym załamywać ręce i szukać produktów z upraw ekologicznych, ale chyba większość z nas godzi się ze smutną rzeczywistością i faktem, że niemal cała współczesna produkcja żywnościowa w pewnym stopniu uzależniona jest od „chemii”. W tym przypadku warto więc skupić się na zaletach pomidorów, takich jak zawartość potasu, błonnika, witaminy C, A i E oraz likopenu, związku o właściwościach przeciwnowotworowych.

Jak widać, English breakfast nie jest najlepszym wyborem śniadaniowym dla osób pracujących za biurkiem lub niepodejmujących na co dzień aktywności fizycznej. Nie wszystkie składniki tej potrawy są jednoznacznie szkodliwe dla zdrowia, ale ich połączenie na jednym talerzu i w dużej ilości zdecydowanie nie poprawi nam samopoczucia. Po tego typu „królewski” posiłek powinny sięgać jedynie osoby pracujące fizycznie, które mają podwyższone zapotrzebowanie kaloryczne.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Euk 24.04.2016 09:32
Ale jest pyszny!

Euk 24.04.2016 09:32
Ale jest pyszny!

Reklama