Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Niepokojące sceny w Katalonii, uderzające milczenie UE [GALERIA]

Brytyjskie media krytycznie oceniły w poniedziałek sytuację w Katalonii, oskarżając rząd w Madrycie o eskalację i apelując o pokojowe rozmowy o większej autonomii regionu w ramach Hiszpanii. Jednocześnie skrytykowały Unię Europejską za brak politycznej reakcji.

"The Times" podkreślił, że niedzielne zamieszki w Katalonii, w których prawie 900 osób zostało rannych w starciach policji z wyborcami, były "bezprecedensowym dniem przemocy w najnowszej historii Hiszpanii".

Dziennik zaznaczył, że o ile Unia Europejska "oficjalnie wspierała Hiszpanię, bo obawia się, że głosowanie napędzi kolejne separatystyczne ambicje, zagrażając jedności UE, która już została podkopana przez Brexit, to wielu unijnych dyplomatów jest wysoce krytycznych wobec tego, w jaki sposób (Mariano)Rajoy zarządzał kryzysem katalońskim".

"Times" przytoczył także wypowiedzi dwóch czołowych brytyjskich polityków: szefa MSZ Borisa Johnsona i ministra handlu międzynarodowego Liama Foxa, którzy wyrazili swoje zaniepokojenie wydarzeniami w Katalonii.

"Katalońskie referendum jest kwestią hiszpańskiego rządu i obywateli. Jest istotne, aby uszanować zapisy hiszpańskiej konstytucji i rządy prawa. Hiszpania jest bliskim sojusznikiem i dobrym przyjacielem, którego jedność i siła ma znaczenie dla Wielkiej Brytanii" - powiedział Johnson.

Z kolei Fox ocenił, że "(Madryt) postrzega referendum jako nielegalne i ma prawo utrzymywać porządek prawny", ale przypomniał, że Wielka Brytania rozwiązała kwestię rosnących apetytów na niepodległość Szkocji w inny sposób.

"Wszystko, co mogę powiedzieć na ten temat to fakt, że w Wielkiej Brytanii byliśmy gotowi zmierzyć się z argumentami separatystów w Szkocji i pokonać ich, pokazując korzyści wynikające z unii" - tłumaczył.

W swoim komentarzu redakcja "Timesa" oceniła, że "hiszpański rząd był niepotrzebnie krewki i brutalny w swojej odpowiedzi na katalońskie referendum niepodległościowe, ale teraz nadeszła pora na spokojną rozmowę".

Dziennikarze gazety podkreślili, że niedzielne ataki policji na wyborców były "kontrproduktywnym i niepotrzebnie agresywnym zachowaniem hiszpańskiego rządu".

"Hiszpański premier Mariano Rajoy powinien uznać niezadowolenie Katalończyków. Jeśli zrozumie przyczyny, które doprowadziły do wczorajszego głosowania, to zorientuje się, że może liczyć na sympatię wielu innych europejskich państw" - dodano.

Jak zaznaczono, Madryt nie powinien się obawiać presji międzynarodowej na to, aby uznać referendum za wiążące.

"Zamiast tego będzie to przestroga, żeby bardziej słuchać Katalończyków, okazać im szacunek, którego się domagają, znaleźć sposób na rozszerzenie ich autonomii i być może włączyć Unię Europejską w wypracowanie porozumienia. Bruksela z pewnością obawia się odłączenia Katalonii jako preludium do dalszej atomizacji Europy. Baskowie w Hiszpanii, Liga Północna we Włoszech i Szkoci w Wielkiej Brytanii uważnie przyglądali się Katalończykom" - ostrzegła gazeta.

Jednocześnie dziennikarze "Timesa" porównali katalońską sytuację do Kosowa, pisząc, że zwolennicy separacji "wkrótce odkryliby, że walka o niepodległość może się zamienić w walkę o uznanie państwowości".

Z kolei "Daily Telegraph" poświęcił wiele uwagi temu, że unijne instytucje nie zareagowały w niedzielę na wydarzenia w Katalonii.

Eurosceptyczny poseł Andrew Rosindell, który jest członkiem komisji spraw zagranicznych Izby Gmin, ocenił w rozmowie z gazetą, że odpowiedź Brukseli byłaby znacznie ostrzejsza, gdyby do tych wydarzeń doszło w kraju, który mniej sympatyzuje z Unią Europejską, co ujawnia, że władze UE "po raz kolejny wykazują się kompletną hipokryzją".

"W innych okolicznościach nie mam wątpliwości, że Unia Europejska byłaby pierwsza ze swoimi ciężkimi potępieniami. To demonstracja podwójnych standardów. Gdyby do tego doszło na Węgrzech lub w jakimś innym kraju, odpowiedź byłaby niewątpliwie inna" - tłumaczył.

W komentarzu redakcyjnym dziennikarze gazety "Telegraph" zaznaczyli, że "doniesienia o strzelaniu gumowymi nabojami i setkach rannych byłyby niepokojące w każdym kraju, ale takie pokazy agresji wewnątrz społeczeństwa są szczególnie martwiące w kraju, który ledwie cztery dekady temu był dyktaturą, a wcześniej zmagał się z wojną domową".

"Obie strony mogą i muszą szybko podjąć próbę deeskalacji sytuacji w tej niebezpiecznie wybuchowej sytuacji, która jest najgroźniejszym kryzysem od czasów Franco" - dodali.

Dziennik ocenił, że premier Rajoy "musi zapewnić, że te przesadne, nieproporcjonalne reakcje jego sił bezpieczeństwa muszą spotkać się z karą". "(Rajoy) może nie mieć sympatii dla katalońskich władz, które organizując referendum złamały prawo, ale musi z pewnością rozumieć, że widok starszych kobiet rzucanych na ziemię przez w pełni uzbrojone oddziały policji do tłumienia zamieszek, jedynie przysporzą idei niepodległości nowych zwolenników" - napisano.

"Przedłużony i pogarszający się spór między Barceloną a Madrytem stanowi większe zagrożenie dla Unii Europejskiej niż Brexit. Unijni oficjele nie tracili czasu, żeby wypowiedzieć się o naszym referendum. Gdzie jest ich odpowiedź na konflikt społeczny w Hiszpanii?" - pytał "Telegraph".


Jakub Krupa (PAP)


CZYTAJ TAKŻE:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama