Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

SOUTHEND: Polak zadzwonił po pomoc na policję - teraz chcą go deportować

Małżeństwo Ziębów zostało napadnięte w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu. Napastnikami byli właściel mieskzania z "panami w kominiarkach". Wezwana na miejsce policja zabrała na komisariat... zgłaszającego napad. Teraz czeka na deportację z UK.

 

Wczoraj pisaliśmy o przypadku samobójstwa Marcina Gwoździńskiego w „brytyjskim Guantanamo” czyli ośrodku deportacyjnym w okolicach londyńskiego lotniska Heathrow.

"Brytyjskie Guantanamo" piekłem dla Polaków!

27-letni Polak popełnił samobójstwo po tym jak bez postawienia żadnego zarzutu przebywał w ośrodku deportacyjnym 11 miesięcy. Nie uzyskawszy pomocy od nikogo popadł w depresję, a następnie podjął próbę samobójczą. Niestety skuteczną.

Teraz brytyjski dziennik The Guardian donosi o kolejnym przypadku nadużyć w tym samym ośrodku deportacyjnym, tym razem sprowokowanym przez policję z hrabstwa Essex.

Policja hrabstwa Essex znana jest Polakom z kolei z nigdy niepodjętej interwencji w sprawie rasistowskich napisów na plaży w Southend-on-Sea o czym pisaliśmy tutaj:

"Polish go Home" - rasistowskie napisy w Southend

SOUTHEND ON SEA: Antypolskie napisy ciągle widoczne [GALERIA]

Historia małżeństwa daje wiele do myślenia. 48-latek oraz jego 37-letnia żona zostali zmuszeni przez swojego landlorda do opuszczenia mieszkania. Landlord miał „mocne” argumenty w postaci noża oraz kija bejsbolowego. Był również w towarzystwie dwóch mężczyzn w kominiarkach. Mariola Zięba została poturbowana i trafiła do szpitala. Mniej szczęścia miał Mirosław Zięba, który co prawda nie odniósł żadnych obrażeń, jednak został aresztowany przez policję i odesłany do ośrodka deportacyjnego.

Pechem Mirosława było to, że w Polsce był karany m.in. za uchylanie się od służby wojskowej. Poniósł karę za swoje przewinienia i odsiedział wyrok w polskim więzieniu. Potem przyjechał do UK rozpocząć nowe życie.

Niestety policji z Essex nie spodobała się jego przeszłość i naginając obowiązujące prawo imigracyjne skierowano go w kleszcze „brytyjskiego Guantanamo” gdzie najwyraźniej jest inna wykładnia prawa brytyjskiego.

Dziennik The Guardian podkreśla, że „Ustawa regulująca decyzje imigracyjne Ministerstwa Spraw Wewnętrznych mówi, że muszą one przestrzegać zasady proporcjonalności oraz że wcześniejsze wyroki skazujące osoby same w sobie nie uzasadniają tej decyzji”.

Brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych tłumaczy się, że Zięba był ostrzeżony przez policję w 2016 roku, za posiadanie scyzoryka w miejscu publicznym.

Z kolei Essex Police w oświadczeniu przesłanym do redakcji dziennika pisze, że "Sposób, w jaki badamy przestępstwa, zależy od rodzaju przestępstwa oraz od dostępnych informacji i dowodów. Kto zgłosił przestępstwo - nie ma znaczenia. Tak samo jak to czy zgłaszający są obywatelami Wielkiej Brytanii, czy obcokrajowcami."

Przedstawiciele polskiej ambasady w Londynie poinformowali brytyjskich dziennikarzy, że polskie służby konsularne monitorują sprawę.  

Redakcja Cooltura24 wysłała pytanie do ambasady z prośbą o komentarz w sprawie śmierci Marcina Gwoździńskiego oraz osadzenia w ośrodku deportacyjnym Mirosława Zięby.


Znowu Dobroniak komentuje:

Śmierć Polaka w Harmondsworth: Podobno polska dyplomacja interweniowała…


 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama