Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

#COOLTURA FESTIWAL: Jeżeli Eurowizja, to tylko reprezentując Polskę

Rozmowa z Moniką Lewczuk, gwiazdą Morliny Cooltura Festival 2018.


Jedną z gwiazd tegorocznego Morliny Cooltura Festival jest młoda, zdolna, piękna i już z sukcesami na koncie – Monika Lewczuk. Cześć Monika!

Bardzo mi miło. Cześć!

Jakie masz pierwsze skojarzenie ze słowem Londyn?

Deszcz. Za każdym razem, kiedy jestem w Londynie, niestety trafiam na deszcz. Natomiast samo miejsce jest przepiękne. Byłam tu już czterokrotnie. Nawet mieliśmy nagrania w Londynie. Zdążyłam już zobaczyć miasto, ale nie tak, jakbym chciała je zwiedzić. Mam nadzieję, że tym razem będzie okazja.

Masz na koncie jak dotąd jedną płytę „#1”. Od razu nasuwa się pytanie, kiedy będzie „#2”?

Poczyniłam już plany i nawet działania. Na ten moment mamy 16 piosenek, właściwie już skończonych bądź też w stanie bardzo zaawansowanym. Także materiał już jest, ale teraz dopracowujemy singiel i już niedługo go wypuścimy.

Do tej pory udało ci się już wylansować kilka przebojów, tj. „Ty i ja” w duecie z Antkiem Smykiewiczem czy „Libre” z Alvaro Solerem. Czy te duety męsko-damskie najbardziej przypadają ci do gustu?

Muszę przyznać, że coś w tym jest. Ja w ogóle jestem otwartą osobą i lubię duety. Na razie nie planuję ich więcej, ponieważ 2 duety na jedną płytę to już dużo. Natomiast zawsze myślałam o tym, że gdy będę robiła swoją muzykę, to będę łączyła style, różne gatunki. Mam wrażenie, że jesteśmy zamknięci na pewne rzeczy. Gatunki muzyczne potrafią się niesamowicie łączyć, jeżeli znajdą się dwie osoby, które poczują fajną energię. Tak było w przypadku Alvaro. Chociaż sytuacja była zaaranżowana przez nasze wytwórnie, to od razu poczułam piosenkę „Libre”, a Alvaro, gdy usłyszał vocale, stwierdził: „Róbmy to!”.

Jesteś nawet zwyciężczynią konkursu Miss Supranational 2009. Czy już porzuciłaś modeling dla muzyki na dobre? No i powiedz, jakie masz zdanie na temat pierwszej okładki polskiego „Vogue'a”, bo o tym głośno ostatnio jest...

Jeżeli chodzi o modeling, to cały czas to we mnie drzemie. Ja się cały czas interesuję modą, śledzę to, jacy projektanci są na topie i jakie modelki. Przemycam to na moim Instagramie. Teraz rozpoczęłam współpracę z kilkoma osobami, które mają być odpowiedzialne za to, żeby mój Instagram wyglądał tak „modowo”, bym powiedziała. Chodzi mi o dobrą jakość. Natomiast polską okładkę „Vogue’a” mam w tym momencie przed sobą i właśnie na nią patrzę. Powiem szczerze, że całym magazynem jestem zachwycona. Podoba mi się to, że zdjęcia, czcionki, wszystko, co tu znajdziemy, ma dokładnie taką samą jakość, jak na całym świecie. To super, że Polska ma swojego „Vogue'a”! Jako fanka od lat wreszcie mogę kupić magazyn, który jest po polsku i jest moim ulubionym magazynem. Co do samej okładki, to zbytnio nie śledzę wszystkich informacji w internecie, więc nie wiem dokładnie, jaki jest szum. Wiem, że jest. Natomiast myślę, że taki był właśnie zamysł autorów, żeby pierwsza, legendarna okładka „Vouge'a”...

... nie przeszła bez echa.

Dokładnie tak! Myślę, że autorzy magazynu chcieli pokazać od razu taki kierunek z jednej strony, z drugiej strony polskość i odwagę. Odbieram to jako znak, że to będzie magazyn, który ma swoje zdanie.

Czy zgłaszałaś się do konkursu Eurowizji?

Nie zgłaszałam się. Na chwilę obecną Eurowizja nie jest tematem, który mnie aż tak bardzo ekscytuje. Jest jeszcze bardzo dużo rzeczy do zrobienia. Uważam, że aby zgłaszać się na Eurowizję powinno się mieć coś naprawdę wyjątkowego do pokazania w danym roku. Także coś charakterystycznego dla Polski. Na przykład bardzo podobał mi się udział Donatana & Cleo.

To w 2014 roku w Kopenhadze...

Tak. Oni się idealnie wtedy wpisali. Oczywiście nie jestem zwolenniczką takich pomysłów jak ubijanie masła na scenie, prowokowania mocno seksualnym wizerunkiem, natomiast bardzo im wtedy kibicowałam.

Wspominałaś o połączeniu ciebie i Alvaro przez wytwórnię. W podobnej sytuacji jest teraz Margaret. Ona przez szwedzki oddział swojej wytwórni została wystawiona do szwedzkich eliminacji na Eurowizję – Melodifestivalen. Czy gdybyś dostała taką propozycję, zgodziłabyś się?

Bardzo wspieram Margaret w tej sytuacji. Nie dziwię się, że ona chce reprezentować Szwecję, ponieważ od lat ze Szwedami współpracuje. To oni wyciągnęli do niej rękę, kiedy zaczynała swoją karierę. Dlatego ona jest bardzo związana ze Szwecją, z ludźmi tam. Natomiast, jeżeli chodzi o mnie, ja jestem związana z Polską. Nie ma więc innego kraju, który bym chciała reprezentować. Gdziekolwiek, kiedykolwiek, cokolwiek bym robiła to wiem, że jestem Polką. Jestem dumna z tych korzeni. Zawsze kibicuję Polakom. Cokolwiek Polakom fajnie wychodzi, to ja całym sercem wspieram. Nie wiem, czy to jest dobra odpowiedź na to pytanie, ale jeżeli miałabym brać udział w Eurowizji, to na pewno z Polski.

Chciałbym poruszyć z tobą jeszcze kwestię tych wszystkich programów typu talent-show. Ty pojawiłaś się w The Voice of Poland. Byłaś w drużynie Marka Piekarczyka. Może masz żal do Marka, że u kogoś innego więcej byś osiągnęła w programie?

Nie! Marek był jedyną osobą, która się odwróciła. Mogę być mu tylko wdzięczna. Udział w programie bardzo fajnie wspominam. To był taki czas, kiedy uwierzyłam w siebie, dostałam skrzydeł. Przede wszystkim ze względu na ludzi, którzy zaczęli się ze mną komunikować. Zobaczyłem ile wsparcia mam, ilu ludzi usłyszało też moje covery. Talent show ma rację bytu, ale często osoby, które tam się zgłaszają, myślą, że gdy wezmą udział, albo nawet wygrają program, to już potem wszystko będzie z górki, bo największa praca została wykonana. Jest zupełnie odwrotnie.

A ty masz jakieś rady dla tych przyszłych uczestników?

Mam taką radę, żeby być zaangażowanym w to, co się kocha. Być konsekwentnym. Każdy ma inną drogę. Jeden urodzi się mając takich rodziców jak Beyonce, którzy popchnęli ją do tego, żeby zajmowała się muzyką, bo zauważyli w niej potencjał i talent. Są osoby, które zostaną odnalezione na jakiejś wyspie w wieku 16 lat – jak Rihanna. Są też osoby, którym zajmuje to więcej czasu bądź też muszą przejść inną drogę. Ja jestem konsekwentna i taka zawsze byłam. Uważam, że jeśli mamy jakąś pasję, to warto się temu poświęcić. Ostatnio miałam taką sytuację, że przeglądając inspiracje na Instagram, czas przestał mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Spałam w efekcie tylko jedną godzinę. Wydaje mi się, że zaangażowanie, pracowitość i konsekwencja, to są najważniejsze rzeczy.

A czy w branży muzycznej jest jeszcze miejsce na koleżeństwo? Mówię o takich dziewczynach jak Lanberry, Sarsa, Honorata Skarbek?

Z Sarsą cały czas współpracuję w kwestii tekstów. Myślę, że dogadujemy się bardzo fajnie. Czuję, że mam wsparcie z jej strony. Jeżeli chodzi o inne wokalistki, to ja mam swój świat muzyczny. Koniec końców mój muzyczny świat podoba mi się najbardziej. Brakuje mi delikatnie wsparcia takiego, jakie jest w branży modowej. Modelki wspierają się znacznie bardziej. Wychodzą właśnie na kawy, na lunche. Jeżeli coś się uda, to wspierają się nawzajem. Ja też mam taki charakter. Dla mnie to jest norma, że ludzie się wspierają i gdy nie widzę tego z drugiej strony, to nie do końca dobrze się z tym czuję. Mam wrażenie, że branża modowa wspiera się bardziej niż branża muzyczna. Chociaż na pewno to się zmienia.  


Rozmawiał Marcin Wolniak - Polskie Radio Londyn


uRban w Londynie: DZIELNICA TuRbanów

Mistrzowie na warsztacie [#COOLTURA]

UK: Będzie jeszcze zimniej [#RadioNews]


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama