Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wielu ludzi podziela nasz entuzjazm

Zakończyła się pierwsza edycja Open Flames Festival. Jego gwiazdami, przyciągającymi komplet publiczności w każdym z miast, w którym występowali w tegorocznej odsłonie festiwalu, były doskonale znane i uznane polskie zespoły: Nocny Kochanek, Kabanos oraz Metasoma z Londynu.

 

Najpierw Londyn w 229 The Venue, później Bristol i Manchester. To nie był wasz pierwszy przyjazd do UK. Jak wspominacie wizyty na Wyspach?

Dwa lata temu zagraliśmy w Luton i w Londynie w ramach 25. finału WOŚP. Koncerty, jak i sam pobyt w UK, wspominamy wyśmienicie. Zostaliśmy bardzo fajnie przyjęci zarówno przez organizatorów, jak i przez miejscową Polonię. Zawiązaliśmy wiele znajomości, które utrzymujemy do dziś.

Jak jest z graniem poza granicami kraju – podchodzicie do tego w jakiś szczególny sposób, czy raczej nie ma różnicy w jakim miejscu gracie?

Koncerty za granicą są na pewno szczególne. Oczywistym jest, że Nocny Kochanek gra je głównie dla Polaków, którzy wyjechali z kraju. Bardzo fajnie jest obserwować, jak gromadzą się oni w jednym miejscu i czasie, tworząc jednolitą społeczność. Zdajemy sobie sprawę,że wielu ludzi wyjeżdża z naszego kraju w poszukiwaniu pracy. Często otrzymujemy od nich wiadomości z zapytaniem, czy zagramy u nich. Widząc, że zainteresowanie jest spore, jesteśmy jak najbardziej na tak. Tym bardziej, że sami mamy wielu znajomych, którzy na stałe mieszkają poza Polską.

Jako Nocny Kochanek istniejecie na rynku stosunkowo niedługo, od 2012 roku, jednak to, co osiągnęliście w tym czasie, budzi respekt i… stale zwiększa grono waszych fanów. Chyba nie będzie nadużyciem jeśli stwierdzę, że dopiero rozkręcacie się?

Tak naprawdę sami nie spodziewaliśmy się, jak duże zainteresowanie wzbudzi Nocny Kochanek. Od 2003 roku graliśmy pod szyldem Night Mistress. Zarejestrowaliśmy dwie płyty długogrające, wydane przez amerykańską oraz niemiecką wytwórnię i na przestrzeni niemal 10 lat daliśmy całkiem sporo koncertów. Dopiero propozycja, jaką otrzymaliśmy od Bartka Walaszka w roku 2012, pociągnęła za sobą pomysł na Kochanka. Bartek potrzebował kawałka do swojego filmu o przygodach Kapitana Bomby z „Zemsty Faraona”. Razem z Piotrkiem Połaciem z Braci Figo Fagot napisali tekst, Piotrek stworzył melodię, my do tego dopisaliśmy resztę muzyki, którą następnie nagraliśmy i tak powstał „Minerał Fiutta”… a później „Wielki Wojownik”, „Andżej”, „Karate”, aż wreszcie cała płyta… i kolejna. Obecnie zbieramy pomysły i we wrześniu wchodzimy do studia, żeby nagrać trzeci album.

Jaka jest wasza recepta na sukces? I czym w ogóle jest dla was „sukces”?

Nie mamy żadnej recepty. Nie wiedzieliśmy też, że Kochanek okaże się sukcesem. My po prostu robimy swoje: piszemy kawałki heavymetalowe, z których jesteśmy zadowoleni oraz teksty, dające nam radochę. Okazuje się, że wielu ludzi podziela nasz entuzjazm. A czym jest dla nas sukces? Myślę, że sukces odczuwamy widząc ludzi, którzy przychodzą na nasze koncerty, świetnie się bawią, chóralnie śpiewają nasze piosenki i identyfikują się z Nocnym Kochankiem.

Waszą cechą rozpoznawczą jest oczywiście muzyka, ale też bez wątpienia teksty. Nie spytam się jak powstają wasze teksty, ponieważ coś już o tym śpiewał Kazik, ale co was w tym względzie motywuje i inspiruje? Skąd pomysł połączenia metalu z tego typu tematyką tekstów?

Motorem napędowym był Bartek Walaszek. Po usłyszeniu „Minerału”, stwierdziliśmy, że teksty z „jajem”, w połączeniu z muzyką heavymetalową, tworzą nietypową mieszankę, która bardzo mocno do nas przemawiała. Pomyśleliśmy, że warto napisać więcej kawałków w tym stylu. Od początku inspirowała nas subkultura metalowa, kobiety i po prostu życie.

A propos inspiracji – jakie zespoły czy też wykonawcy mieli lub mają na was największy wpływ?

Tworząc kawałki „kochankowe” lubimy nawiązywać do naszych idoli: Maiden, Priest, Helloween, Black Sabbath, AC/DC, Primal Fear czy bardziej nowoczesne Avenged Sevenfold… To właśnie nasze ulubione zespoły z nurtu heavy/power mają na nas największy wpływ przy pisaniu muzyki.

Niedawno powiedzieliście, że we wrześniu wchodzicie do studia…

Finał naszej wiosennej trasy przewidziany jest na 27 kwietnia. Później skupiamy się na koncertach plenerowych, które kończymy w połowie września. Wtedy właśnie zaczynamy pracę w studiu nagraniowym. W tak zwanym międzyczasie przygotowujemy muzykę oraz teksty. Trasa koncertowa nam bardzo sprzyja pod tym względem. Często w drodze na koncerty myślimy nad melodiami czy słowami potencjalnych nowych numerów. Jesienią powinno ukazać się również nasze koncertowe DVD, które zostało zarejestrowane podczas lutowego występu w warszawskiej Progresji, natomiast trzeci studyjny album Nocnego Kochanka – na początku 2019 roku.

Zmieniając, tak na zakończenie, temat: czy macie już coś takiego jak ulubione miejsce w UK czy też w Londynie?

Z Londynu bardzo fajnie wspominamy klimat Camden. Pamiętam, jak wybraliśmy się tam razem z naszymi kolegami z londyńskiego Neuronspoiler. Ryby z frytkami, piwerko i niepowtarzalne knajpy.


Z członkami zespołu Nocny Kochanek rozmawiał Dariusz A. Zeller - Tygodnik Cooltura



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama