Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

GROMME: Jestem zajęty pracą [WIDEO]

Wywiad przeprowadzono na antenie Polskiego Radia Londyn w programie "Trzecia strona".
Kliknij aby odtworzyć

Artur Kieruzal: „Light me up” doskonale znamy!

Jacek Trynkiewicz: Powstał w mgnieniu oka ?

Gromee: Zawsze mam problem z czasem. Ale powstał w Krakowie na Starym Podgórzu, w salonie.

JT: Fryzjerskim?

G: U mnie w domu w salonie, na fortepianie.

JT: Pytamy, bo „Billy Jean” powstał w taksówce w 5 sekund.

G: Ja usiadłem do fortepianu, Lukas to nagrał i tak powstał numer. Ale cała produkcja, myślę że szybko, bo została zamknięta w 2, góra 3 tygodnie.

JT: Jesteś muzykiem i Dj-em.

AK: I radiowcem!

G: Tak, pracowałem na Kopcu Kościuszki. A jako Dj zacząłem mając szesnaście lat.  Moja mama nie miała wtedy ze mną łatwo. Najadła się nerwów – bo ja, zamiast uczyć się matematyki, uciekałem grać do klubów…

JT: Przesiąknięty nikotyną wracałem…

G: Tak! I musiałem pójść do szkoły rano. Ale taka pasja.

JT: Mp3 czy winyl?

G: Długi czas grałem z winylu. Nie tak dawno jeszcze nosiłem płyty i ludzie się ze mnie trochę śmiali. Na tę chwilę, z powodu mojej „zajętości”, gram z pendrive’a.

JT: House czy techno?

G: Bliżej jest mi do house, ale ciągnie mnie na dużych eventach do techno – cieszy mnie jak ludzie wkręcają się w ten trans. Kiedy przychodzę na imprezę, to nigdy nie mam ułożonego seta. Obserwuję, czego ludzie chcą i gram.

JT: A trafiła ci się impreza, gdzie mogłeś zagrać „Przez twe oczy zielone”?

G:Trafiła się, ale nie grałem, nie musiałem. Szanuję Dj-ów którzy grają to, co ludzie oczekują.

JT: Ale Dj-e to nie szafa grająca.

G: Ale Dj-e są dla ludzi i powinno się o tym pamiętać, bo łatwo oto, że Dj zadowolony, a ludzie bawią się średnio.

JT: Jakie kluby polecasz w Polsce?

G: Spodobał mi się ostatnio Energy 2000 Club w Katowicach. Ale w Polsce jest mnóstwo klubów na dobrym poziomie.

JT: Adobe czy Pro Tools?

G: Pro Tools. Ale i na Logicu dużo robię. Każdy z tych programów ma swoje plusy i minusy. Na Pro Toolsie nagrywa mi się najlepiej instrumenty. Mam go w domowym studiu. Ale może dlatego go lubię, bo od wielu lat go używam. Z tego, co zauważyłem, na świecie jest to standard.

 

 

JT: Współpracujesz z Lucasem (Lucas Meijer – red), a kogoś z Polski też byś wyróżnił?

G: Tak się złożyło, że Lucasa poznałem przez przyjaciółkę, z którą współpracuję, a która nagrywała z nim w studiu. Przedstawił mi w krótkim czasie swoje demo i zaczęliśmy tworzyć, bo cenię sobie wrażliwość w muzyce.

JT: Lucas ma zacięcie rokowe. Łączy to z muzyką taneczną…

G: I bardzo mi się to podoba, bo lubię muzykę rockową. Jest nam po drodze. Dogadaliśmy się od razu.

JT: A dla Piaska (Andrzej Piaseczny red.) mógłbyś coś zrobić?

G:Tak.

AK: A dla Maryli Rodowicz?

G: Bardzo ją szanuję. Jest wielu artystów z którymi mógłbym współpracować, uzdolnionych, ciekawych.

AK: Młodzi łączą gatunki, co jest fajne.

G: Udaje mi się łączyć gatunki, czasem trzeba mnie hamować. Ponosi mnie fantazja.

AK: A jak dzisiejszy świat medialny pomaga wypłynąć młodemu artyście na szerokie wody? Bo przecież nie trzeba być w stacjach radiowych czy telewizyjnych. Jest internet, który daje sporo możliwości.

G: No tak, bez internetu trudno sobie dzisiaj wyobrazić życie gwiazdy. Młody artysta używa tego do komunikacji, robi zdjęcia w studiu. Ja nie mam na to czasu, jestem zajęty pracą, ale mimo wszystko jestem przesiąknięty mediami społecznościowymi. Ale zacząłem używać internetu bardzo późno – używam teraz rzadko, bo praca w studiu to zobowiązania, muszę się skupić, odciąć. Często też mam wyłączony telefon. Siedzę w studiu od 8 do 12 godzin i pracuję.

AK: Grasz z polski muzykę uniwersalną.

G: Widziałem w Londynie reakcję ludzi z całego świata: To ty jesteś z Polski? – pytali.

JT: Wiesz, że bukmacherzy ostawiają Izrael w Eurowizji?

G: To bardzo ciekawa piosenka.

JT: Polska jest na 33. miejscu z 44 krajów.

G: Nie mam na to wpływu. Mnie wybrali fani Eurowizji, moi fani. Na Eurowizji zrobię wszystko, żeby wypaść jak najlepiej. To, jak nas przyjmie Europa, nie od nas do końca zależy. Na odbiór składa się dany dzień, piosenka, wygląd, sytuacja polityczna.

AK: Humor tych, którzy siedzą przed telewizorami…

G: Dla mnie znaczące jest to, że grając w preseleksjach, widziałem na sali większość ludzi w czarnych kapeluszach. W Londynie była podobna sytuacja. To już jest zwycięstwo dla mnie. Oczywiście chciałbym wygrać Eurowizję, chciałbym zająć dobre miejsce, ale zdaję sobie sprawę, że nie mam do końca wpływu na wszystko. Bardzo wszystkim dziękuję, że oddawali na mnie głosy, że mnie wspierają, że piszą do mnie. Oczywiście można wygrać Eurowizję albo zająć wysokie miejsce utworem którego nikt nie zna, nikt go potem nie zagra. Ja jestem daleko od Eurowizji, a moje utwory i tak pojawiają się na świecie. Jak np. ten eurowizyjny. To jest dla mnie sukces. Dostałem z Litwy, z Niemiec, z Holandii informację, że stacje radiowe grają go już tam. Cieszę się z tego.

JT: Czy polska telewizja pomaga ci w realizacji planu?

G: Od momentu, kiedy wiem, że jadę, budujemy występ w Lizbonie. Telewizja nas wspiera. Rozmawiamy z portugalską tv, organizatorem przyszłego wydarzenia. Co do tego, co będzie na scenie – umówiliśmy się, że nie będziemy mówić nikomu. Na pewno nie będzie ekranów LED-owych. Portugalczycy zamierzają inaczej przedstawić show.  Postawili na światła. Możliwe, że LED-y odwracają uwagę. Z naszej strony, to, co mogę zdradzić – to że nie będzie tancerzy.

JT: Twój ulubiony kraj: Podejrzewam, że Hiszpania i miasto Barcelona.

G: Wiedeń! Austria. Lubię operę. Czuję się tam dobrze. Doprowadziła mnie tam muzyka, trochę rodzina… trochę i architektura. Ale w Hiszpanii też lubię spędzać czas.

AK: A co myślisz o Londynie?

G: Bardzo mi się podoba.


Rozmawiali: Artur Kieruzal i Jacek Trynkiewicz, prezenterzy Polskiego Radia Londyn


 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama