Holloway mówił o tym publicznie w parlamencie we wtorek. I przekonywał, że takie statystyki potwierdzają także jego obserwacje – dwa miesiące temu wziął udział w akcji pomocy bezdomnym.
Gdy rozdawaliśmy koce i buty, nie słyszałem ani słowa po angielsku. Słyszałem języki z Europy Wschodniej. Słyszałem arabski. Słyszałem włoski – opowiadał. – Może warto zapytać w końcu, czy naszą gospodarkę powinniśmy opierać na taniej pracy ludzi, których nie stać nawet, by zapewnić sobie nocleg w tym kraju.
Niektórzy imigranci śpią na ulicach, bo tak wybrali. Wolą taką opcję, niż płacić za zakwaterowanie - dodał.
Parlamentarzysta swoje teorie oparł na własnych doświadczeniach, kiedy sam spał na ulicy podczas lutowej przerwy w obradach Izby Gmin. W budynku znaleziono wówczas podejrzaną przesyłkę.
Jeśli mówimy o osobach z Europy Wschodniej, to może najwyższy czas, by zastanowić się, czy powinniśmy budować gospodarkę na taniej sile roboczej, kiedy oni nawet nie są w stanie zapłacić za mieszkanie w naszym kraju - podkreślił poseł Partii Konserwatywnej.
Słowom Hollowaya zaprzeczyła jednak Melanie Onn z Partii Pracy.
Podała ona oficjalne dane, z których wynika, że na Wyspach 20 proc. śpiących na ulicach to osoby spoza Wielkiej Brytanii.
jotpe
Napisz komentarz
Komentarze