Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

KOMENTARZ TYGODNIA: Wiara. Nadzieja. NHS

Brytyjski system służby zdrowia skończył 70 lat. Mimo problemów wciąż jest w dobrej kondycji, ale żeby sprostać nowym, trudnym wyzwaniom, potrzebuje wsparcia. Nie tylko finansowego.

70-lecie NHS (National Health Service) było w zeszłym tygodniu hucznie obchodzone. Laburzyści urządzili pochód w Tredegar, gdzie urodził się Aneurin Bevan, minister zdrowia w powojennym rządzie Attlee, który publiczną służbę zdrowia powołał do życia. Maszerowano też w Londynie, a w BBC poeta Owen Sheers w dokumentalnym filmie „The NHS: To provide all people”, stworzył z wywiadów z pacjentami i lekarzami liryczny poemat.

Telewizyjny psalm pochwalny, odę do człowieczeństwa, życia i śmierci, tragedii i radości, troski i opieki, do wszystkiego, co w szpitalach – świątyniach śmiertelności – straszne i piękne. Sheers określił NHS „najpiękniejszym i najbardziej radykalnym pomysłem, jaki udało nam się zrealizować”. Wpisując się tym samym do słynnej wypowiedzi samego Bevana, który prawo do bezpłatnej opieki zdrowotnej uznawał za „najbardziej cywilizowany krok, jaki kiedykolwiek został podjęty przez jakikolwiek kraj”. Przesada? 

Dla Brytyjczyków NHS pozostaje, niezmiennie od lat, instytucją, z której jest się dumnym i inspiruje autentyczne uczucia patriotyczne. Możliwe, że aż do przesady. Kiedy Nigel Lawson nazwał NHS „najbliższą religii rzeczą, jaką mają Anglicy” – mówił to z rozpaczą. Wielu polityków brytyjskiej prawicy nie może zrozumieć, dlaczego ten zazwyczaj konserwatywny naród jest tak uparty w swojej adoracji NHS. A poparcie dla brytyjskiej służby zdrowia, mimo problemów, wyzwań i obniżających się standardów, wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie.

Większość Brytyjczyków (61 proc. według badań British Social Attitudes) chce płacić wyższe podatki, żeby więcej funduszy trafiło do NHS. Zaledwie 2 proc. uważa zaś, że lepiej, żeby służbą zdrowia zajmowały się firmy prywatne. Patriotyzm i nostalgia mieszają się z rzeczywistością. Brytyjski system zdrowia nie jest najlepszy na świecie, ale przez chociażby Commonwealth Fund lokowany jest w światowej czołówce.

Niedawno jednak Paul Johnson z Institute of Fiscal Studies stwierdził, że NHS to „perfekcyjnie zwyczajny system opieki zdrowotnej” i rekomendował w swoim raporcie podwyższenie nakładów na National Health Service z obecnych 9.5 proc. do 11 proc. PKB. Pieniądze są niezbędne, bo NHS znajduje się pod coraz większą presją. Starzenie się społeczeństwa, niedobór kadr, wydłużający się czas oczekiwania na wizytę u specjalistów, za mało szpitalnych łóżek, coraz mniej pielęgniarek i pielęgniarzy, a także niedofinansowanie w obszarze zdrowia psychicznego, co staje się coraz poważniejszym problemem wśród młodych, to realne wyzwania, z którymi NHS musi się uporać. 

Dlatego cieszy urodzinowy prezent, który podarowała jubilatowi Theresa May w postaci corocznego 3 proc. wzrostu nakładów na służbę zdrowia. Ale to nie wystarczy. W dłuższej perspektywie NHS potrzebuje nowoczesnych rozwiązań. Eksperci twierdzą chociażby, że centralizacja, która była dobra 70 lat temu musi ustąpić miejsca regionalnej autonomii. Nowe rozwiązania i pomysły potrzebne są również w kwestiach opieki osób starszych i powiązania NHS z opieką społeczną.

Duże szpitale lepiej muszą współpracować z mniejszymi ośrodkami. Więcej pieniędzy i uwagi należy też skierować na ochronę zdrowia psychicznego. A gdy z tym się politycy uporają, nadejdą kolejne wyzwania. Bo NHS nie ma „fundamentalnego problemu”. Jak każdy w miarę sprawnie działający system nie potrzebuje rewolucji, czego domaga się pewna grupa torysów, marząc o częściowej lub całkowitej prywatyzacji, lecz ewolucji.

Wystarczą drobne poprawki w każdej klinice i na każdym oddziale. Trzeba mozolnie wdrażać innowacje oraz nowe, lepsze praktyki i stale dostosowywać się do zmieniających się okoliczności. Prawdziwe niebezpieczeństwa dla służby zdrowia czają się po prawej stronie politycznego spektrum. Choć politycy Partii Konserwatywnej znając stosunek Brytyjczyków do NHS są ostrożni w swoich wypowiedziach, ich medialne zaplecze nie ma takich oporów.

"Spectator" zobowiązanie May do większych nakładów na NHS nazwał „obrzydliwością”. „Times” nawołuje do „przemeblowania systemu”. „Sunday Telegraph” nazywa NHS „niesterowalnym”. Bevan powiedział kiedyś, że „publiczna służba zdrowia będzie trwała póki będą ludzie, którzy wierzą w jej ideę i będą gotowi o nią walczyć”. Sprawna publiczna służba zdrowia wymaga pieniędzy, ale wiara społeczeństwa w ten system jest jeszcze ważniejsza. Brytyjczycy potrzebują NHS, żeby żyć w zdrowiu. NHS potrzebuje Brytyjczyków, żeby trwać. 


Radosław Zapałowski


 


 

 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama