Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Polka z synem zginęli w czasie ewakuacji z płonącego hotelu

Tragiczna śmierć Polki i jej kilkuletniego syna w czasie ewakuacji płonącego hotelu w Grecji. “Ich ciała znaleziono nad ranem w morzu” - informuje przedstawiciel biura podróży Grecos, organizatora wyjazdu z udziałem Polaków.

Szalejące w Grecji pożary spowodowały już śmierć co najmniej kilkudziesięciu osób - w tym dwójki Polaków: kobiety i jej syna. Oboje utonęli w czasie koordynowanej przez greckie służby nocnej ewakuacji z hotelu Ramada w miejscowości Mati.

Do tragedii doszło, kiedy łódź ratownicza, na której pokładzie znajdowali się Polacy, niebezpiecznie oddaliła się od brzegu i wywróciła się. Żaden z dziesięciorga pasażerów łodzi nie przeżył.

Jak podają polskie media, kobieta przebywała w Grecji na wakacjach. Towarzyszył jej mąż i dwóch synów. Zarówno mężczyzna, jak i drugi syn pary żyją. Są pod opieką ambasady, gdzie oczekują na przyjazd pozostałych członków rodziny.

Według relacji Polaka, ani biuro podróży, ani hotel, ani nawet greckie służby nie informowały ich o zagrożeniu. “Na recepcji stwierdzili, że nic się nie dzieje. Dopiero kiedy powiedziałem, że przecież trwa pożar, odpowiedzieli, by uciekać” - mówi mężczyzna, cytowany przez portal gazeta.pl.

Jak wyjaśnia Polak, ewakuacja w jednej chwili zmieniła się w chaos. Jego żona i dziecko zostali przyjęci na łódkę, ale on sam już się do niej nie zmieścił, więc został na brzegu. Jakiś czas później kobieta miała dzwonić z pokładu łódki do rodziny i pytać o to, jak się ratować. Mówiła o tym, że łódka się wywraca, że wszędzie jest gryzący dym, a oni nie umieją pływać. Niedługo po tym doszło do tragedii.

Mężczyzna ma żal do służb i do rezydentki. Jak tłumaczy, nikt nie pomógł mu, gdy próbował dostać się do portu, gdzie miał czekać na rodzinę. “Rezydentka powiedziała mi, żebym wziął taksówkę i sam pojechał” - mówi. Dodaje, że rezydentka wiedziała o zagrożeniu, ale informacja o konieczności przygotowania się do ewakuacji nie dotarła do gości hotelu.

W związku z tragicznymi wydarzeniami, w polskiej ambasadzie powołano specjalny sztab, który organizuje pomoc. Działa również specjalny numer telefonu.

Jak informuje TVN24, w rejonie, w którym panuje zagrożenie pożarowe, przebywa obecnie ponad 400 turystów z Polski. W tej chwili są bezpieczni i nie ma konieczności ich ewakuacji.

Polski MSZ apeluje, by przebywający w Grecji Polacy zachowywali szczególną ostrożność i poważnie traktowali zalecenia władz lokalnych. Zachęca również turystów do śledzenia informacji o bieżących wydarzeniach w okolicach, w których planują wypoczynek.


jsa


 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama