Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

OPERA: Manru – Polska opera, która podbiła Nowy Jork

Ignacy Paderewski wciąż jest jedną z ikon polskiej muzyki. Każdy zna to nazwisko, jednak nie wiele osób zna jego muzykę. W ostatnich latach utwory Paderewskiego znów zaczęły być wykonywane i nagrywane. Niedawno natomiast Teatr Wielki w Warszawie przygotował nową produkcję jego jedynej opery “Manru”.

“Manru” miało swoją premierę w 1901 w Dreźnie. W 1902 opera te była entuzjastycznie przyjęta w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Jednak później opera ta zniknęła ze międzynarodowych, a nawet polskich scen operowych.
Obecna inscenizacja przywraca “Manru” szerszej publiczności, jest też przypomnieniem postaci Paderewskiego.

Muzyczne przedstawienie to przygotował Grzegorz Nowak. Muzyka Paderewskiego utrzymana jest w neoromantycznym idiomie. Muzyki Paderweskiego słucha się z przyjemnością są tutaj elementy z folkloru, ale także słychać echa Wagnera. “Manru” pociąga swoim dramatyzmem oraz naturalną melodyjnością. Grzegorz Nowak dyrygował dość mocno i wyraziście. 

Niestety nie służyło to muzyce Paderewskiego. Momentami orkiestra miała zbyt gęste, zwarte brzmienie i wiele szczegółów orkiestracji było po prostu niesłyszalnych. Nowak skupił się na dramatycznej stronie “Manru”, ale nieco zabrakło mu subteności.
Marek Weiss, który wyreżyserował to przedstawienie, ukazuje “Manru” jako uniwersalną opowieść o “obcości”. 

Historia miłości na tle konfliktu między ludzmi ze wsi, a Cyganami jest osadzona we współczesnych czasach. Weiss potrafił ukazać nieprzemijalność mechanizmów wykluczenia. Jego przedstawienie jest wizualnie pociągające i ekspresyjne. Weiss to artysta najwyższej klasy, gdyż ze schematycznej historii i marnie napisanego libretta tworzy wciągającą historię. W pierwszej częsci, która jest bardziej statyczna, Weiss świetnie operuje ruchem scenicznym dodając scenie dynamiki.

W tytułowej roli wystąpił Peter Berger. Jego Manru był bardzo dramatyczny i emocjonalnie przekonujący, ale momentami głos Bergera brzmi zbyt ostro, a interpretacji brakuje nieco balansu. Największe wrażenie zrobiła na mnie Ewa Tracz jako Ulana. Jej głos był pełny i wyrazisty. Śpiewała ona bardzo dobrze technicznie, ale zarazem było w jej interpretacji coś naprawdę przejmującego. Anna Lubańska w roli Jadwigi udowodniła, że należy do polskiej czołówki śpiewaków. Jej głos brzmiał pewnie i naturalnie.

Ciężko odpowiedzieć na pytanie czy “Manru” ma szanse powrócić na stałe na deski polskich lub europejskich teatrów operowych, jednak obecna produkcja Teatru Wielkiego udowadnia, że opera ta ma uniwersalne wątki, i że można ją wystawić w sposób dla współczesnego widza wciągający. “Manru” to nie eksponat w historii polskiej muzyki, ale dzieło o dużej dawce dramatyzmu, które wciąż jest w stanie powiedzieć coś o nas samych.

Dr Jacek Kornak
 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama