Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Tusk zwołuje nadzwyczajny szczyt, by "sfinalizować porozumienie" ws. Brexitu

W związku z postępem w negocjacjach ws. Brexitu przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zwołał nadzwyczajny szczyt 27 państw członkowskich na 25 listopada. Przywódcy mają na nim zatwierdzić porozumienie dotyczące wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. W czwartek do dymisji podało się dwóch brytyjskich ministrów.

Postęp ws. Brexitu był możliwy dzięki zaakceptowaniu przez brytyjski rząd Theresy May warunków umowy w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.

- Projekt porozumienia zostanie przeanalizowany przez wszystkie państwa członkowskie. Pod koniec tygodnia spotkają się unijni ambasadorowie 27 państw, by ocenić to porozumienie. Mam nadzieję, że nie będą mieli dużo uwag. Jeśli nic nadzwyczajnego się nie wydarzy, będziemy organizować szczyt UE, na którym zostanie sfinalizowane i zatwierdzone porozumienie w sprawie Brexitu. Spotkanie przywódców odbędzie się w niedzielę 25 listopada o godzinie 9:30 - przekazał przewodniczący Radu Europejskiej. 

 Tusk, dziękując głównemu negocjatorowi ze strony Komisji Europejskiej Michelowi Barnierowi, wyraził nadzieję, że nie będzie zbyt wielu komentarzy do umowy ze strony stolic, tak by udało się zrealizować przedstawiony przez niego harmonogram.

- Jeśli nie byłbym pewien, że wykonałeś dobrze swoją pracę, aby chronić interesy UE27, (...) nie proponowałbym sformalizowania tego porozumienia - powiedział Tusk na porannej konferencji prasowej w Brukseli, zwracając się do Barniera.

- Na koniec pozwólcie mi powiedzieć naszym brytyjskim przyjaciołom, że jak bardzo mi smutno z powodu waszego odejścia z Unii. Zrobię wszystko, żeby odbyło się to bezboleśnie zarówno dla was, jak dla nas - dodał Tusk.

Minister ds. Brexitu rezygnuje

W czwartek do dymisji podał się brytyjski minister ds. wyjścia z UE Dominic Raab. - To gest sprzeciwu wobec proponowanego porozumienia - wyjaśnił. Podkreślił, że "nie może z czystym sumieniem poprzeć warunków umowy z UE". 

Polityk tłumaczył, że na jego decyzję złożyła się ocena proponowanego reżimu regulacyjnego, obejmującego Irlandię Północną, który - jego zdaniem - "stanowi bardzo realne zagrożenie dla integralności Zjednoczonego Królestwa", a także zapisanie "bezterminowego mechanizmu awaryjnego, w którym Unia Europejska ma prawo weta".

Ten bezpiecznik (ang. backstop) jest hipotetycznym rozwiązaniem, które miałoby być użyte na koniec okresu przejściowego po Brexicie, tj. od stycznia 2021 roku, aby uniknąć powrotu twardej granicy pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią w razie braku wypracowania kompleksowego porozumienia handlowego, które osiągnęłoby ten sam cel.

"Żaden kraj nie zgodził się na tak rozbudowany reżim prawny"

Ustępujący minister ds. Brexitu ocenił jednak, że "warunki mechanizmu awaryjnego sprowadzają się do hybrydy pomiędzy obowiązkami unii celnej UE i wspólnego rynku". Według niego "żaden demokratyczny kraj nigdy nie zgodził się na tak rozbudowany reżim prawny, który byłby narzucony zewnętrznie bez żadnej kontroli demokratycznej nad stosowanymi przepisami, ani bez prawa do decydowania o jego opuszczeniu".

- To rozwiązanie jest teraz traktowane jako punkt wyjścia w negocjacjach dotyczących przyszłego partnerstwa gospodarczego. Jeśli to zaakceptujemy, to stanowczo zaszkodzi to pozycji Wielkiej Brytanii w drugiej fazie negocjacji - stwierdził.

Jednocześnie Raab zaznaczył, że "ponad wszystko nie jest w stanie pogodzić warunków proponowanej umowy z obietnicą, którą złożyliśmy w programie wyborczym w trakcie ostatnich wyborów parlamentarnych". "To jest w gruncie rzeczy kwestia zaufania opinii publicznej" - podkreślił.

Pomimo krytyki przedstawionego w środę porozumienia, polityk podkreślił w liście do May, że "rozumie, dlaczego zdecydowała się na realizację tego porozumienia z Unią Europejską na proponowanych warunkach i szanuje różne poglądy utrzymywane w dobrej wierze przez wszystkich kolegów i koleżanki".

Drugi minister odchodzi ze stanowiska

"Rozważyłem bardzo ostrożnie alternatywne decyzje, które rząd mógł podjąć i w sprawie których uprzednio doradzałem. Koniec końców, zasługuje Pani na ministra ds. Brexitu, który może nakłaniać do porozumienia, które chce Pani osiągnąć z przekonaniem. Jest mi tylko przykro, że ja w zgodzie ze sobą nie mogę" - napisał Raab. Podkreślił "swój nieustający szacunek" dla May i "hartu ducha, który okazała w trudnych czasach".

Raab jest drugim ministrem ds. wyjścia z UE, który zrezygnował. Wcześniej w lipcu br. swoją rezygnację złożył David Davis, który był brytyjskim negocjatorem od momentu powstania ministerstwa ds. Brexitu w lipcu 2016 roku.

Czwartkowa decyzja Raaba przysparza tylko kłopotów politycznych premier May, której rząd nie dysponuje większością głosów w Izbie Gmin. Wspierająca ją dotychczas w kluczowych głosowaniach Demokratyczna Partia Unionistów (DUP) zapowiedziała głosowanie przeciwko proponowanemu porozumieniu w sprawie Brexitu.

Swój sprzeciw zasygnalizowała także grupa nawet 60 eurosceptyków w Partii Konserwatywnej, co sprawiłoby, że szefowa rządu musiałaby liczyć na głosy opozycji.

W razie nieuzyskania większości w parlamencie Wielka Brytania mogłaby opuścić Unię Europejską bez żadnego porozumienia oraz dalszych relacji handlowych. Eksperci ostrzegali od miesięcy, że taki scenariusz miałby bardzo poważne, negatywne konsekwencje dla gospodarki całej Europy.

Wielka Brytania powinna opuścić UE 29 marca 2019 roku.

 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama