Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

OPERA: Trojanie w szpitalu psychiatrycznym

Narodowa Opera Paryska obchodzi w tym roku 350 urodziny. Obchody tej rocznicy rozpoczęto premierę nowej inscenizacji “Trojan” monumentalnej opery Hektora Berlioza.
OPERA: Trojanie w szpitalu psychiatrycznym

Autor: Vincent Pontet/Opera National de Paris Les Troyes

Dokładnie trzydzieści lat temu opera ta została wykonana na otwarcie Opera Bastille. Obecnie “Trojanie” powracają na deski Bastylii pod batutą Philippe Jordana i w reżyserii Dmitrija Tcherniakova.

Rosyjski reżyser Tcherniakov w czasie ostatniej dekady dość powszechnie został uznany za jednego z najbardziej kontrowersyjnych twórców w Europie. Jego przedstawienia nie pozostawiają widzów obojętnych. Jedni je uwielbiają, inni nienawidzą. 

Tak też było tym razem w Opera de Paris. Publiczność zareagowała na przedstawienie Tcherniakva bardzo emocjonalnie. Głośnemu, niemal histerycznemu buczeniu nie było końca. 
Zapewne to część paryskiej tradycji. Wystarczy przywołać tutaj przedstawienie “Święto Wiosny”, który w 1913 był wygwizdany podczas swojej premiery w Paryżu. 
Te gwizdy, buczenie w XXI wieku pokazują, że opera wciąż budzi w ludziach emocje. Z jednej strony jest w tych reakcjach coś infantylnego, z drugiej jednak odzwierciedlają one pewną, być może chorą i toksyczną, ale jednak miłość do opery.

“Les Troyens” to jeden z najlepszych przykładów francuskiego stylu zwanego “grand oper”. 
Nad pięcioaktową operą Berlioz pracował ponad dwa lata. Kompozytor na podstawie “Edeidy” Wergiliusza osobiście napisał do niej libretto. Niestety Berlioz nigdy nie zobaczył pełnego wystawienia “Trojan”. 

Swoją paryską premierę w pełnej wersji opera ta miała dopiero w 1921 roku. Dziś chyba nie wielu ma wątpliwości, że “Trojanie” to jedno z największych dzieł francuskiej muzyki.
Tcherniakov umieścił “Trojan” w czasach nam współczesnych. Pierwsze dwa akty umieszczone są w mieście wyniszczonym wojną, być może jest to jakieś miasto na Bliskim Wschodzie lub nawet na Wschodniej Ukrainie. Jest tutaj kilka pobocznych wątków, jak na przykład dramat rodzinny. 

 

 

Priam jest nie tylko tyranem, ale i bezwzględnym ojcem, a Kasandra to nie prorokini, ale kobieta zniszczona przez własnego ojca, która po prostu życzy mu zagłady. Eneasz jest zdrajcą wśród Trojan. Wątki te nie wiele wnoszą, poza pewną dozą dynamizmu. 

Druga część osadzona jest w szpitalu, gdzie ludzie próbują podźwignąć się z powojennych traum. Tutaj Eneasz, który stracił podczas wojny żonę poznaje Dydonę, która straciła swojego partnera. 
Terapeuci uczą pacjentów godzić się z przeszłością i poprzez przedstawienia odreagowywać swoje lęki. Eneasz i Dydona próbują się do siebie zbliżyć, jednak Eneasz nie jest w stanie przezwyciężyć swoich problemów i stworzyć związku. Ucieka on od Dydony, która popełnia samobójstwo. 

Tcherniakow bardzo dobrze przemyślał ruch sceniczny, scenografię. W tej produkcji nieustannie coś przyciąga uwagę widza, ale zarazem jest to produkcja, która rozwija się zgodnie z muzyką. 

Tcherniakov tworzy oryginalną wizję, która, co najważniejsze jest emocjonalna, a chwilami nawet porywająca. Reżyser udowadnia, że opera może poruszać ważne współcześnie tematy i budzić empatię.

Dyrektor artystyczny Opera de Paris Philippe Jordan rewelacyjnie rozpracował partyturę Berlioza. Jordan bez pośpiechu, ze spokojem, elegancją, daje wybrzmieć nawet drobnym detalom muzyki Berlioza. 

Pod jego batutą Orkiestra Opera de Paris ma bogate, rozproszone brzmienie, które prawdziwie uwodzi. Berlioz odarty jest tutaj z nadmiernego dramatyzmu, za to pięknie brzmią tutaj instrumenty dęte drewniane oraz blaszane. Poprzez rytmy Jordan świetnie oddaje francuski charakter “Trojan”.

W “Trojanach” najbardziej wymagającą rolą jest Eneasz. Wykonania tej parti podjął się Brandon Jovanovich. Jovanovich śpiewał pewnie i energetycznie. Jego głos miał dramatyczne brzmienie i był on w stanie nie tylko udźwignąć tę trudną rolę, ale nadał jej własną wyrazistą interpretację. 

Stephanie d’Oustrac wcieliła się w Cassandrę. Jej głos był klarowny, a wykonanie było prawdziwie przejmujące. Bardzo duże wrażenie zrobiła Ekaterina Semenchuk jako Dydona. Jej głos był pełny, krągły, ale zarazem była ona w stanie stworzyć poruszający portret wrażliwej, kruchej kobiety.

“Les Troyens” inauguruje w Operze Paryskiej 150 rocznicę śmierci Hectora Berlioza. Produkcja ta udowadnia, że opera ta wciąż może wiele wyrazić, że wciąż jest formą pojemną na nowe znaczenia, a zarazem emocjonalnie intensywną.

 

Dr Jacek Kornak


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama