Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Pożar akademika w Bolton

W piątek późnym wieczorem wybuchł pożar w akademiku w Bolton. Policja zamknęła kilka dróg wokół Bradshawgate, setki studentów ewakuowano z budynku, przed północą, nie było jeszcze wiadomo czy są jakieś ofiary.
Pożar akademika w Bolton

Autor: foto: @nidger/Twitter


Great Manchester Fire and Rescue Service został wezwany na miejsce tuz przed 21.00 czasu brytyjskiego, do akcji ruszyło 20 wozów strażackich. Na zdjęciach i filmach umieszczanych w mediach społecznościowych, widać, że ogień zajął górne kondygnacje.
„Mój akademik właśnie płonie. Jestem bezpieczna ale moje rzeczy tam zostały. Najważniejsze, że jestem na zewnątrz i jestem bezpieczna”, napisała na Twitterze jedna ze studentek.

 

Akademik znajduje się niemal w samym centrum miasta, funkcjonariusze Greater Manchester Police zabezpieczyli teren, wiele dróg zostało zamknięty do rana.

36-letni Dominic Walsh jadł kolację z ojcem w pobliskiej restauracji gdy poczuł dym, początkowo sądził, zapach dobiega z kuchni, kiedy wyszedł na zewnątrz, był w szoku. „Kiedy wyszliśmy, zobaczyliśmy żar na niebie. Widzieliśmy ogromne płomienie na szycie budynku”. Mężczyzna twierdzi, że nie widział żadnych ofiar, przyznał też, że widok płaczących studentów dzwoniących do rodzin, był przygnębiający. „To było okropne”, powiedział, dodając: „Byli w szoku”.
 
Mieszkańcy Bolton i nie tylko, bardzo szybko zaoferowali pomoc. Luke Beech napisał na Twitterze: „Pożar w Bolton wygląda przerażająco, mam nadzieję, że wszyscy są bezpieczni. Pub Balmoral i Premier Inn przyjmują ludzi. Jeśli jesteś stąd, zaoferuj to, co możesz, tym, którzy potrzebują pomocy. Wielu wystraszonych uczniów, z dala od domu, potrzebuje pomocy”.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Adam 16.11.2019 07:39
córka mieszka w sąsiednim budynku i o 22 ich wyrzucono na ulicę w piżamie i bez butów z małym dzieckiem, a gdy stali w oddali zobaczyli, że w ich dużym pokoju ktoś na pięć minut zaświecił światło i zapewne szabrował mieszkanie. Teraz nie mogą dalej wejść po rzeczy, są bez niczego na ulicy.

Reklama