Podczas wykładu Książę apelował do naukowców, aby "działali szybko i ratowali naszą biedną, starą planetę". Tymczasem , jak wyliczyła redakcja The Independent, jego lot do Cambridge spowodował emisję 2,5 tony CO2 do atmosfery i kosztowała około 12 000 funtów.
Na księcia spadła fala krytyki. Graham Smith z organizacji Republic domagającej się likwidacji monarchii, był oburzony ignorancją następcy tronu, przyznał, że zachował się tak, jakby nie obowiązywały go te same zasady co wszystkich mieszkańców Wysp.
W odpowiedzi urzędnicy siedziby Księcia Walii - Clarence House, oświadczyli, iż Karol "nie podejmuje osobiście decyzji w sprawie środków transportu z jakich korzysta", bez szybkiego transportu powietrznego, Książę nie zawsze mógłby wywiązywać się ze wszystkich swoich obowiązków. Podkreślono jednak, że emisja dwutlenku węgla związana z podróżami syna Królowej zmniejsza się każdego roku.
Mówił, że nie należy latać, sam przyleciał helikopterem
Książę Karol udał się do Cambridge by na tamtejszym uniwersytecie wygłosić mowę, na temat konieczności redukcji emisji dwutlenku węgla pochodzącej z podróży lotniczych. Przemowa następcy brytyjskiego tronu brzmiała mocno niewiarygodnie, bo on sam przybył na spotkanie prywatnym helikopterem. Trasa którą pokonał wynosiła zaledwie 200 km.
- 03.02.2020 18:10
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze