Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Tablica Polish Heritage Society UK upamiętniająca Władysława Andersa zawisła na jego byłym domu w Londynie

Ostatnie 10 lat życia polski generał i wybitny oraz zasłużony dowódca z okresu II wojny światowej Władysław Anders mieszkał w domu przy 78 Brondesbury Park w Willesden w północnym Londynie. Wysiłkiem Polish Heritage Society na jego byłym domu zawisła tablica upamiętniająca jego postać, jakże ważną dla naszej historii. W wywiadzie dr Marek Stella- Sawicki opowiada o zasługach Władysława Andersa, jego niesłychanie ciekawym życiu i ostatnich latach, które spędził w Wielkiej Brytanii.
Tablica Polish Heritage Society UK upamiętniająca Władysława Andersa zawisła na jego byłym domu w Londynie

Autor: fot. Archiwum Cooltura / Wikipedia

Dlaczego gen. Władysław Anders jest historyczną postacią, o której należy pamiętać?

 

Władysław Anders był znakomitym polskim generałem w okresie II wojny światowej. Do historii przeszedł jako wybitny dowódca II Korpusu Polskiego, który wyprowadził 120 tysięcy Polaków z Sowieckiej Rosji, nazywanej tutaj „ziemią nieludzką”. Uczestniczył w kampanii włoskiej i pod jego komendą Polacy odnieśli wielki sukces pod Monte Cassino. Sprawował funkcję Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Jest to więc szalenie istotna postać w dziejach polskiej historii. Przypomnę tu, że nieoceniony Generał Władysław Sikorski, który zginął w katastrofie brytyjskiego samolotu Liberator 4 lipca 1943 roku pod Gibraltarem, był do samej śmierci Premierem Rządu RP i bardziej politykiem, to gen. Anders był zdecydowanie dowódcą frontowo-operacyjnym i liniowym.

 

Jak wyglądały losy generała Andersa w czasie II wojny światowej?

 

Podczas kampanii wrześniowej, która miała miejsce w 1939 roku, Anders najpierw dowodził Garnizonem Baranowicze, a następnie gen. Tadeusz Kutrzeba wydał mu rozkaz obrony fragmentu Puszczy Kampinoskiej.  Finalnie jednak Anders 12 września objął dowództwo nad Grupą Operacyjną Kawalerii, wraz z którą stoczył bój pod Tomaszowem. Podczas walk został zraniony i co gorsza dostał się później do sowieckiej niewoli. Początkowo trafił do więzienia we Lwowie, na początku roku 1940 przetransportowano go do więzienia na Łubiance. Sowieci próbowali w tym czasie złamać Andersa, chcąc w sposób brutalny przekonać go do służby w szeregach Armii Czerwonej. Pomimo tortur Anders się nie ugiął.

W sierpniu 1941 roku nastąpił zwrot historii, ZSRR stało się sojusznikiem Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych przeciwko Niemcom, co za tym idzie i Polski. 30 lipca 1941 roku w Londynie podpisane zostało porozumienie polsko-sowieckie, tzw. układ Sikorski-Majski, przywracający dyplomatyczne stosunki między Polską a ZSRR, na mocy, którego Anders został zwolniony z więzienia. Układ ten utorował również możliwość do utworzenia polskich jednostek wojskowych na terenie Związku Radzieckiego. Po zwolnieniu z więzienia Anders został mianowany naczelnym dowódcą Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR, później nadano mu stopień generała dywizji. Anders organizując polskie jednostki w ZSRR borykał się jednak z wieloma trudnościami zaopatrzeniowymi i żywieniowymi. Stało się to wkrótce jednym z powodów ewakuacji sił polskich z terytorium Związku Radzieckiego. Pod presją Stalina i rządu ZSRR, Anders zdecydował się wiosną 1942 roku na ewakuację swoich wojsk do Persji, dzisiejszego Iranu. W ten sposób Anders wyprowadził ze Związku Radzieckiego wojsko oraz powyżej 20 tysięcy ludności cywilnej. W połowie września 1942 roku Anders został oficjalnym dowódcą Armii Polskiej na Wschodzie.

 

A jak to się stało, że Władysław Anders nie został stracony w 1940 roku w Katyniu?

 

Bardzo dobre pytanie. Związek Radziecki pokładał nadzieje, w byłych wojskowych zaciągniętych do niewoli, liczyli na to, że część z nich przejdzie na ich stronę. Jeśli chodzi o Katyń, to Anders prowadził rozmowy z władzami radzieckimi na początku 1942 roku, chcąc wyjaśnić sprawę zaginięcia polskich oficerów aresztowanych w 1939 roku przez Sowietów. Nie została mu wówczas oznajmiona prawda. Dopiero w kwietniu 1943 roku niemieckie radio podało informację o znalezieniu olbrzymiej ilości grobów polskich oficerów na terenie lasu Katyńskiego.

 

Jakie znaczenie dla dziejów historii miała bitwa pod Monte Cassino?

 

18 maja 1944 roku Polacy dokonali niemal niemożliwego zwycięstwa. Na Monte Cassino załopotała polska flaga oraz proporzec 12. Pułku Ułanów Podolskich, wszystko za sprawą II Korpusu Polskiego dowodzonego przez gen. Władysława Andersa.

Zwycięstwo Polaków pod Monte Cassino równało się ze złamaniem linii Gustawa, co otworzyło aliantom drogę na Rzym. Po zdobyciu Monte Cassino II Korpus Polski gen. Władysława Andersa 18 lipca 1944 roku wkroczył do Ankony, a 21 kwietnia 1945 roku 9. Batalion Strzelców Karpackich zdobył Bolonię. Bolończycy entuzjastycznie witali żołnierzy Andersa, których uznali za wyzwolicieli. Polacy wierzyli, że niedługo w podobny sposób będą ich przyjmować rodacy nad Wisłą. Ale jak wiemy, tak się niestety nie stało.

Na Monte Cassino zginęło około 1000 polskich żołnierzy, w całej kampanii włoskiej około 4,500 Polaków. Są tacy którzy, uważają, że bitwa pod Monte Cassino była niepotrzebna, ja osobiście się z nimi tak nie całkowicie zgadzam. Ale to jest osobny temat. Tak się składa, że przed nami pod Monte Cassino byli Anglicy, Amerykanie, Nowozelandczycy. Nikt z nich nie mógł zdobyć Monte Cassino! Dokonał tego II Polski Korpus i gen. Anders w maju 1944 roku. Mówimy o czasie przed powstaniem warszawskim. Pojawiały się wówczas nadzieje, że korpus Andersa mógłby posłużyć do wyzwolenia Polski, natomiast zarówno ustalenia w Jałcie jak i Teheranie spowodowały, że odebrano nam pół kraju z Lwowem i Wilnem, i

przeszło 6 000 000 polskich obywateli. Nie ma wątpliwości, że jako sojusznik aliancki zostaliśmy oszukani. Anders również w to później wierzył, natomiast zdawał sobie sprawę, że z kimś musi współpracować.

W tym roku mamy 77. rocznicę bitwy pod Monte Cassino i z powodu szacunku dla naszego generała oraz II Polskiego Korpusu, nasza tablica ma wyjątkowe znaczenie.

 

Kto wpadł na pomysł zamontowania na byłym domu Władysława Andersa tablicy upamiętniającej?

 

Tablica upamiętniająca Władysława Andersa jest inicjatywą Polish Heritage Society UK. Cały research zrobiła Teresa Stella-Sawicka włączając w to negocjacje z obecnym właścicielem tego historycznego domu, oraz pełny project management tego wydarzenia.

Jest to już kolejna z dotychczasowych (dziewięciu bodajże) tablic upamiętniających, którą zaprojektowaliśmy na przestrzeni ostatnich 10 lat, chcąc podkreślić znaczenie polskiej historii, główne postacie i formacje wojskowe związane z II wojną Światowa.

Tablica upamiętniająca Władysława Andersa powstała na bazie naszego wielkiego entuzjazmu i to wyłącznie z funduszy PHS UK. Anna Anders obecnie Ambasador RP we Włoszech, powiedziała, że zamontowanie tej pięknej tablicy było wspaniałym pomysłem, jest z nas dumna i bardzo cieszy się, że to zrobiliśmy. Trzy tygodnie temu ambasador polski w Londynie odznaczył nas medalem „Pro Patria”, wyróżnieni zostali Hanka Januszewska, Teresa Stella-Sawicka, Krzysztof Januszewski oraz ja. Jest to wyjątkowe odznaczenie za pracę pro-bono na rzecz upamiętnienia polskiej historii. Robimy te rzeczy jednak nie dla sławy, a dlatego, że tutaj ta historia powstała i trzeba o nią dbać.

 

 

Nie ma wątpliwości, że to co robicie jest znakomite. Ciekawi mnie skąd w was ten zapał?

 

Zrobiliśmy to, ponieważ tutejsza polska emigracja ma olbrzymi dług wdzięczności wobec gen. Władysława Andersa. Z terenów wschodnich przedwojennej Polski uratowało się wiele osób, które były w II korpusie pod jego dowództwem. Wiele z tych osób już dzisiaj nie żyje, ale doskonale pamiętają o tym ich dzieci. Władysław Anders był dla nich wielkim przywódcą, takiego drugiego generała, jak on, Polska na Zachodzie nie miała w swojej całej historii II wojny światowej. Ponadto cieszył się wielkim szacunkiem, zarówno Brytyjczyków, jak i Amerykanów.

 

Co wspólnego ma adoptowany przez żołnierzy II Korpusu niedźwiedź Wojtek z byłym domem Władysława Andersa?

 

Wyszła taka ciekawa historia, że Syryjczyk Bibars Ozdamirs, który jest aktualnym właścicielem domu, w którym mieszkał Anders, uważał, że w Syrii nie ma niedźwiedzi... A jak wiemy, Wojtek przybył z Syrii i był niedźwiedziem brunatnym, adoptowanym przez żołnierzy 22. kompanii zaopatrywania artylerii w II Korpusie Polskim, dowodzonym przez generała Andersa. Niedźwiedź ten był zasłużony, brał udział w bitwie o Monte Cassino, nadano mu nawet stopień kaprala w tej jednostce.

Syria ma granicę z Iranem i Morzem Kaspijskim, a w tych obu krajach niedźwiedzie przecież są. Dodam ciekawostkę, że żona Bibarsa (Mrs Ozdamirs) również z Syrii nie zgadzała się z mężem, twierdząc, że w północnej Syrii bywały niedźwiedzie. Powiem również, że niedźwiedzie potrafią pływać...

Cała sprawa Wojska Polskiego z lat 1941 i 1942 roku i później, przemówiła do aktualnego właściciela domu. Początkowo nic nie wiedział na temat gen. Andersa, po przestudiowaniu tematu stał się jego wielkim entuzjastą. Jest nawet bardzo dumny z naszego projektu.

 

Jak to się stało, że ostatnie dziesięć lat życia Anders spędził w Wielkiej Brytanii? Jaka historia wiąże się z domem przy 78 Brondesbury Park w Willesden?

 

Po wojnie Anders przyjechał z Włoch do Wielkiej Brytanii. Dom ten kupił niedługo potem i mieszkał w nim do śmierci w 1970 roku. Nie zapominajmy, że w Polsce Ludowej na fali komunistycznych prześladowań członków Polskiego Podziemia i żołnierzy wracających z Zachodu, gen. Andersowi odebrano polskie obywatelstwo. Władze komunistyczne kpiły z niego, mówiąc, że „do Polski przyjedzie na białym koniu”. Odebrano mu również prawo do przecież tak zasłużonej emerytury. To wszystko doprowadziło do tego, że mieszkał on na stałe w Londynie. Po wojnie w 1945 roku Anders pełnił funkcję Naczelnego Wodza i Generalnego Inspektora Polskich Sił Zbrojnych. W 1946 roku mianowany został Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

 

 

Jak wyglądało życie Władysława Andersa w Londynie? Czym się zajmował?

 

W 1948 roku Władysław Anders ponownie się ożenił, tym razem z Ireną Renatą Bogdanską-Anders, z którą miał córkę Annę Marię. Parę lat przed śmiercią gen. Anders miał wylew krwi do mózgu, według córki nie odzyskał już nigdy pełnej sprawności. Mimo to nadal pracował i w tym czasie napisał kilka książek. Najsłynniejsza z nich to „Bez Ostatniego Rozdziału”. Sprawował między innymi funkcję wiceprezydenta RP na uchodźstwie i przewodniczącego Skarbu Narodowego. W 1954 roku wszedł w skład Rady Trzech, kolegialnego organu zastępującego urząd prezydenta. W związku z tym, że znaczenie polskiej emigracji politycznej w powojennym Londynie stało słabo, jego funkcja miała znaczenie przede wszystkim symboliczne. 16 maja 1954 roku Anders otrzymał awans do stopnia generała broni. Zmarł 12 maja 1970 roku w szpitalu w północnym Londynie po wieczornej sesji gry w brydża u przyjaciół w Ealing. Pochowany został zgodnie ze swoim życzeniem wśród swych żołnierzy na polskim cmentarzu w Monte Cassino. Wdowa po generale również jest tam pochowana.

 

Podobno w domu przy 78 Brondesbury Park gen. Andersa odwiedzał sam Churchill. Jaka łączyła ich relacja?

 

Według obecnego właściciela domu jest to prawda. Churchill bardzo dobrze znał i cenił Andersa, spotkali się wielokrotnie we Włoszech, na bliskim Wschodzie, ponieważ Churchill w czasie wojny podróżował i widywał się z różnymi dowódcami wojskowymi. Armia Andersa była pod jego komendą, ale wchodziła w skład grupy operacyjnej gen. Aleksandra. Anders miał znakomite stosunki z Brytyjczykami, przyjaźnił się z nimi.

Nie we wszystkich kwestiach jednak gen. Anders i Churchill byli zgodni. Anders słusznie krytykował zachodnich sojuszników za odebranie Polsce Ziem Wschodnich.

W 1945 roku, po konferencji jałtańskiej, doszło do dramatycznego spotkania między Andersem a Winstonem Churchillem. Polak ostro krytykował ustalenia konferencji. Powiedział Churchillowi, że lepiej by było, gdyby w formowanym rządzie tymczasowym znaleźli się sami komuniści… Dlaczego? Ponieważ wtedy świat dowiedziałby się o ich rzeczywistych intencjach.

Wyszło na to, że Brytyjczykom żołnierze II Korpusu Polskiego nie byli już wówczas potrzebni. Stara polska emigracja w Wielkiej Brytanii dobrze pamiętała gorycz tych lat i zniszczenie naszych nadziei na wolną Polskę oraz powrót do granic sprzed roku 1939.

 

Jak potoczyła się historia londyńskiego domu gen. Andersa po śmierci?

 

Po śmierci Andersa dom należał do jego żony, gdyż było to wspólne mienie ich małżeństwa.  Po śmierci swej matki odziedziczyła go ich córka Anna Maria.

Później mieszkając w USA, zdecydowała się go sprzedać. Dom był w bardzo złym stanie, co wiemy od obecnego właściciela. Finalnie został całkowicie odrestaurowany i przebudowany. Ostał się w nim jednak salon Andersa, w którym znajdował się kominek. Co ciekawe, obecny właściciel domu, naprawiając kominek, znalazł w nim przypadkowo zagadkową fotografię…

 

Co to była za fotografia?

 

Jest to czarno-biała fotografia mniej więcej 7x6 cm, na której widać cztero- lub pięcioletnie dziecko, chłopca. Z początku pomyślałem, że jest to Jerzy, syn z pierwszego małżeństwa Andersa, który został wiele lat temu zamordowany w Kanadzie. Żyjąca córka Andersa powiedziała, że może to być jedynie brat jej matki, który zaginął w 1939 roku i nikt nie wie co się z nim stało. Jeżeli chłopiec był urodzony około 1925 roku, to w 1939 miał 14 lat. Takie dzieci, jeśli były zdrowe i ładne, Niemcy wyłapywali i wywozili do Niemiec. Hitler dawał bezdzietnym małżeństwom dzieci, aby stali się „dobrymi Niemcami”. Na Zamojszczyźnie Niemcy wywieźli tysiące takich dzieci, większość z nich nigdy nie powróciła do swoich rodzin. Taki los mógł spotkać chłopca, który jest na fotografii. Ciekawy jestem, czy któreś z tych dzieci jeszcze żyją i czy wiedzą o swej polskości?

 

Co najciekawszego usłyszał pan na temat gen. Andersa przez ostatnie lata?

 

Autor biografii gen. Andersa, niedawno zmarły historykz krwi i kości" Zbigniew S. Siemaszko powiedział mi coś bardzo ciekawego na temat gen. Andersa w rozmowie w lutym 2013 roku. Generał Anders był w jego opinii jedynym człowiekiem, który potrafiłprosto z mostu” rozmawiać ze Stalinem.  Niewątpliwie jego doskonała znajomość języka rosyjskiego była tu pomocna. Ale, Siemaszce chodziło tu bardziej o cywilną odwagę generała, który umiał

„stanąć" przed Stalinem i powiedzieć mu jasno, co uważał, a takich odważnych było niewielu, bo po prostu się go bali, włączając w to Berię, Woroszyłowa i wielu innych, również niektórych alianckich polityków.

 

 

 

 

 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama