Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Praktyka czyni mistrza!

- Nagrodę za najszybszy postęp już zgarnąłem - było to dla mnie ogromne wyróżnienie, tym bardziej, że zostałem doceniony przez rodowitych Brytyjczyków. Progres z 98 pkt do 148 zrobiło na nich wrażenie, tym bardziej szanuję to wyróżnienie - Szymon Piwowarski, człowiek ze wszech miar wszechtronny, a w międzyczasie uprawiający… kręgle.
Praktyka czyni mistrza!

Autor: Fot. Arch. Szymon Piwowarski

Szymon, przeprowadzam wywiady od wielu lat, ale nie spotkałem jeszcze Polaka, który uprawiałby “kręgle”. Skąd wzięło się u ciebie zamiłowanie akurat do tej dyscypliny sportowej?

Na wstępie muszę cię skorygować. Kręgle to zupełnie inna gra. Rozróżniamy kręgle na 9 pinów i bowling na 10 pinów. W UK istnieje też gra w bowls, co nie ma nic wspólnego z bowlingiem. Ja gram w bowling z 10 pinami ( Ten Pin Bowling) i to, jak tam trafiłem, było czystym przypadkiem. Dla prostoty tego wywiadu trzymajmy się nazwy „kręgle”.

Nigdy nie myślałem o kręglach profesjonalnie, w sumie nawet nie wiedziałem, że odbywają się jakieś turnieje. Niedługo po tym, jak przeprowadziłem się do UK, poszedłem ze znajomymi z pracy na kręgle, tak żeby się rozerwać. Przy bodajże trzeciej rundzie podszedł do mnie mężczyzna, na oko mający z 60 lat i powiedział, że całkiem dobrze mi idzie i czy kiedykolwiek myślałem, żeby zagrać w lidze. W pierwszej chwili myślałem, że żartuje: gdzie ja, który gra drugi raz w życiu w kręgle, może mierzyć się z profesjonalistami? Nie chciałem mu wierzyć, ale Alan, bo tak miał na imię, stwierdził, że wykupi jedną grę, pokaże mi jak rzucać i jeśli zdobędę 120 punktów, to dołączę do jego teamu w lidze… I oto jestem, a Alan jest moim kapitanem w drużynie. 

 

Jak trudna jest to dyscyplina?

Przecież każdy wie jak rzucać kulą… Żartuję. Moje początki były bardzo kiepskie. Jestem osobą bardzo ambitną i gdy mi nie idzie, tak jak chcę, irytuję się. Postanowiłem więc wziąć kilka godzin lekcji u profesjonalnego trenera, równocześnie grając w lidze z myślą, że jestem najgorszy. Ciężko było znaleźć motywację w chwili gdy rzucasz w jednej grze niecałe 100 punktów (o ile się tyle uda), a przeciwnik rzuca ponad 200. Jeśli chodzi o technikę, każdy ma swoją kulę; i tu serio mówię: swoją własną, osobistą kulę, zrobioną specjalnie pod rozmiar palców, specjalnie wyważoną – i to co najmniej dwie (!), jedną do pierwszego rzutu, strike’owego, by zbić wszystkie piny/kręgle, a drugą, by zbić jeśli coś zostało – „spare ball” (a według teorii, jak dobrze rzucasz, to nic nie powinno zostać!). Miałem trochę szczęścia, bo dostałem swoją osobistą kulę strike’ową w prezencie. No i wyniki skoczyły momentalnie.  Trzeba też pamiętać o ustawieniu. Nie bez przyczyny znajdziemy na torze kropki na rozbiegu, a żeby było mało to mamy jeszcze klepki między nimi… Mam nadzieję, że się nie zgubiłeś. Pewnie zapytasz, ok – mamy kule, mamy ustawienie, to teraz tylko rzucić, prawda? Otóż nie, timing rzutu, kąt – pod którym wyrzucasz kulą (pewnie widzieliście kule lecącą do sufitu na kręgielniach), ustawienie stóp i na końcu poślizg przy wyrzucie. No i jeszcze smarowanie toru… Uf, chyba o niczym nie zapomniałem… A nie jednak! Zapomniałem! Ręka musi być prosta, ale giętka. Musisz rzucić prosto. Nie (!) – wróć: nie rzucić, ale wypuścić swobodnie kulę z ręki. Perfekcyjnie! Obstawiam, że strzeliłeś strike’a!

 

Jak popularny jest to sport na Wyspach?

Według mojej opinii, popularny tak samo jak tenis czy krykiet. Chociaż rzadko można spotkać młodych ludzi. Na przykład u nas na lidze jestem najmłodszy i w sumie zawsze byłem, a do ligi dołączyłem z sześć lat temu.

 

Gdzie występujesz na co dzień?

Moja drużyna nazywa się Camelot. Można mnie spotkać w czwartki o 20:30 w Dunstable. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z kręglami, liga była w Watford, gdzie mieszkam, ale z czasem kręgielnia, na której graliśmy, zrobiła się bardzo komercyjna i tory nie spełniały warunków do prowadzenia ligi, dlatego przenieśliśmy się do Dunstable.

 

Czy są inni nasi rodacy w UK, którzy uprawiają ten sport?

Odkąd gram, przez parę lat spotkałem tylko dwóch, z jednym z nich gram w drużynie. Do dziś pamiętam, jak mi mówił, gdy kiepsko rzucałem, „zrób taki ruch ręką, jakbyś chciał dotknąć ucha i wypuść kulę”. Zawsze działało! Dlatego jeśli ktoś z was będzie wybierał się na kręgle z zamiarem pokonania swoich znajomych, niech rzuca tak, jakby chciał dotknąć ucha ręką!

 

Czym są dla ciebie kręgle?

Szczerze mówiąc, nie biorę kręgli za bardzo na serio. Jest to dla mnie w pewnym sensie odskocznia od pracy i sposób na pozbycie się stresu z nią związanego. Przez te lata gry wiem, że ciężko mi dorównać tym najlepszym, ale już nie jestem tym najgorszym! Praktyka czyni mistrza! Kręgle i cała liga powinny sprawiać frajdę. Oczywiście, są ludzie na lidze, dla których kręgle to świętość i gdy im nie wychodzi, to jest płacz i zgrzytanie zębami. Byłoby nieźle, gdyby moja drużyna znalazła się w pierwszej trójce w lidze i non stop do tego dążymy, ale cóż, są lepsi od nas.

 

Kto może podjąć się treningu i rywalizacji w tej dyscyplinie?

Jestem świetnym przykładem, że każdy, kto lubi kręgle, może śmiało grać w lidze. Nawet jeśli zaczynasz swoją przygodę z kręglami – możesz dołączyć. Szczególnie teraz po (chociaż w sumie to za dużo powiedziane) covidzie brakuje zawodników w drużynach. Liga była zmuszona do zmniejszenia ilości drużyn i zawodników w drużynie, by jakoś dalej ją kontynuować.

 

Ile czasu poświęciłeś, by być w tym miejscu, w którym jesteś?

Z początku nie poświęcałem dużo czasu na trening, pracowałem w sklepie na pełen etat, studiowałem i gdy nie byłem wypompowany z energii, to szedłem. Były jakieś dwie godziny w miesiącu plus gra w lidze raz w tygodniu. Na początku (serio!) byłem tak kiepski, że zastanawiałem się, jakim cudem Alan wziął mnie do drużyny, ale chciałem być lepszy, słuchałem wszystkich rad, jakie mi dawali ludzie wokół – wszyscy byli bardzo przyjaźni . Mam jeszcze jeden problem: lekko przestawiony łokieć w prawej ręce – uraz po jeździe na rowerze, po wyprostowaniu ma bardziej kształt „ zawiasu”, dlatego wiele cennych rad musiałem odrzucić i metodą prób i błędów grać „po rękę”.

 

Jakie masz wyniki w rywalizacji w tym sporcie?

Kiedy zaczynałem, mój średni wynik wynosił 98 punktów, czyli na 11 rzutów, to nawet nie całe 9 pinów/kręgli na ramkę. Teraz rzucam prawie dwa razy tyle, bo średnia to od 160-200.

 

Czy uprawiasz jeszcze jakieś inne sporty?

Ganiam za bezdomnymi kotami dla Cole & Friends Animal Rescue. przynajmniej ćwiczę timing.

 

Czy lockdown przeszkodził wam w jakiś sposób?  

Lockdown i cały covid bardzo mocno namieszały chyba w każdym sporcie, w pracy, w rodzinie. Dla przykładu, ligę z 2019 zakończyliśmy na początku listopada 2021. Liga 2020 wcale się nie odbyła. Dużo osób zrezygnowało ze względu na swoje bezpieczeństwo. Zastanawialiśmy się również, czy przy obecnej ilości zawodników kontynuować naszą ligę dalej czy dołączyć do innej. Zupełnie inaczej się też gra: kiedyś za każde zbite piny/kręgle przybijaliśmy piątki, a kiedy ktoś nie zbił wszystkich robiliśmy – żółwika. Taki „bowlingowy slang”. Teraz tego nie robimy (no, może  ktoś odważny stuknie cię łokciem) i gra wygląda trochę mechanicznie.

 

Czym zajmujesz się na co dzień?

Na co dzień jestem księgowym w jednej z największych międzynarodowych firm odzieżowych na świecie, a w przerwie między pracą i kręglami działam w Cole & Friends Animal Rescue i pomagając porzuconym kotom znaleźć ciepły dom i oddanych, kochających opiekunów.

 

Jakie masz plany na przyszłość?

Nagrodę za najszybszy postęp już zgarnąłem – było to dla mnie ogromne wyróżnienie, tym bardziej, że zostałem doceniony przez rodowitych Brytyjczyków. Progres z 98 pkt do 148 zrobił na nich wrażenie, tym bardziej szanuję to wyróżnienie. Natomiast teraz będzie fajnie zająć jedno z trzech pierwszych miejsc w lidze. Poza tym muszę kupić nową kulę, może dzięki niej mi się to uda.

 

Gdzie można śledzić twoje zmagania w kręglach?

Przez to, że grę w kręgle traktuję jako odskocznię od rzeczywistości, nie mam specjalnej strony internetowej czy specjalnego konta na Facebooku lub Instagramie, chociaż chętnie dzielę się postępami na swoim prywatnym koncie na Instagramie co czwartek.

Zachęcam wszystkich do spróbowania swoich sił w bowlingu. To świetna rozrywka, mobilizuje do tworzenia lepszej wersji samego siebie, uczy cierpliwości i daje radość po osiągnięciu najmniejszego sukcesu.

 

Rozmawiał: Dariusz A. Zeller


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama