Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
News will be here

Na językach. Po Polsku

Nigdy wcześniej nasza ciężko pracująca, lubiąca mocne trunki, licznie i patriotycznie zjednoczona Polonia na Wyspach nie była obiektem fascynacji tylu brytyjskich gazet w jednym tygodniu. Powód? Polski okazał się drugim najczęściej używanym językiem w Wielkiej Brytanii! Nie może być? A jednak.

Wszystko wina Tony’ego?
W tym samym dniu, w którym informacja o popularności języka polskiego na Wyspach została opublikowana przez Census, brytyjskie gazety napisały również, że na ostatniej gali BCC (Business Centre Club) specjalną nagrodę otrzymał – również od Polaków – Tony Blair. Nagroda dla byłego premiera została przyznana m.in. za popieranie polskich starań o członkostwo w UE. W specjalnym przesłaniu były premier Wielkiej Brytanii podziękował za to wyróżnienie i podkreślił, że Polska jest państwem, na które patrzy z dużym podziwem.

„To jest ciężki gospodarczo czas, ale wydaje mi się, że Polska wykonuje wspaniałą pracę” – zaznaczył Blair. Na wieść o tym „Daily Mail” napisał artykuł „Tony Blair jest twoim bohaterem – jeśli jesteś Polakiem!”. Tabloid zaznaczył, że na Wyspach mieszka obecnie 625 tys. Polaków, a Blair jest tym, który otworzył im drzwi, co skrytykowało wielu Brytyjczyków. W komentarzach znalazły się między innymi zdania: „Blair – bohater w Polsce, zdrajca we własnym kraju”, „Zrobił dla Polaków dużo więcej niż dla nas samych” czy „Błagam, zamknijcie tego człowieka, zanim zrobi jeszcze więcej krzywd w naszym kraju. Naprawdę obawiam się o przyszłość moich dzieci i wnuków”.

Druga strona medalu
Skoro polski jest tak wszechobecny w Wielkiej Brytanii, co na to rodowici Brytyjczycy? Udaję się na Ealing Broadway. To dzielnica znana z wielkiej liczby polskich mieszkańców.  Już przy wyjściu ze stacji mija mnie rodak, który zdecydowanie ma kiepski dzień. Domyślam się tego, bo rzuca głośne i dobitne „k...a mać”. Census więc chyba jednak nie myli się bardzo w swoim raporcie.
W lokalnym pubie rozmawiam z dwudziestoparoletnim Janem, synem Polaka i Irlandki, który pracuje jako barman. – Nie mam nic przeciwko temu, że mieszka tu tylu Polaków. Polacy i Irlandczycy zawsze dobrze się dogadują.

Czy ci pierwsi sprawiają jakieś problemy w okolicy? Nic nie zauważyłem – odpowiada Jan. – Według mnie są przyjaźni i starają się jak najwięcej rozmawiać po angielsku. No i lubią się napić, tak jak Irlandczycy. Czy jednak Jan stałby się mniej tolerancyjny, gdyby cała dzielnica nagle przekształciła się w typowo polską, pełną polskich sklepów? – Nie, ponieważ ja lubię polskie sklepy, a zresztą większość sklepów, które mamy tu, na Ealing, są albo kiepskie, albo są to amerykańskie „sieciówki” . Mało tu angielskich sklepów. Jeśli Anglicy narzekają na to, że jest tyle polskich sklepów, to dlaczego sami nie otworzą swoich?



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama